Grzyby w lesie
Takiego smaku i ochoty na te smaczne grzybki narobił mi mój
serdeczny kolega, Marek. W rozmowie telefonicznej naopowiadał mi, jakich on
grzybów nie nazbierał, więc długo nie trzeba było czekać umówiliśmy się na
następny dzień, bardzo raniutko, zabrałem ze sobą mojego syna Bartka, bo gdy
się dowiedział to żyć mi nie dawał tylko, czy będzie mógł jechać zemną. Stanęliśmy
nad skrajem lasu, aby samochód zostawić w bezpiecznym miejscu. Na dobry
początek kilka zwierzaków maślanych, Bartek wolał krakersy classic z naszej
firmy Dr Gerard, do porannej kawy z termosu, która smakowała wybornie w takich
okolicznościach. Dr Gerard pokrzepił nas najbardziej jeszcze tylko mafijne
choso i ruszamy zbierać wspaniałe grzyby. Las był mieszany brzozy większość
sosny, głębiej trafiały się rozłożyste buki, a co najważniejsze czarne łebki,
prawdziwki, trafiłem też kilka żółtych kurek, pewności nie miałem, więc
spytałem, starego doświadczonego grzybiarza Marka. Aby się upewnić. A przy tej okazji
zerknąłem do jego wiklinowego koszyka, a ten to dopiero miał, czym się
pochwalić. Takie piękne prawdziwki, że powiem, że naprawdę troszkę mię zazdrość
wzięła. Deszcz padał coraz mocniej, więc musieliśmy kończyć tą grzybową
przygodę, w samochodzie już czekał na nas Bartek, który dojadał resztki
krakersów classic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz