Wreszcie nadszedł ten tak oczekiwany dzień przez
dziewczynki, czyli dzień wyjazdu nad jezioro. Tego dnia jako pierwsza wstała
pani Krystyna i po odświeżeniu poszła do kuchni przygotowywać śniadanie.
Następną osobą, która wstała to był pan Witold i po wstaniu z łóżka udał się do
pokoju córki w celu jej obudzenia, jak się okazało Ola już nie spała. Po
kilkunastu minutach cała trójka już się posilała. Ola już wiedziała nad jakie
jezioro jadą ale i tak dopytywała się o to po raz już nie wiadomo który. Po
skończonym śniadaniu pozostało im zapakować to wszystko co przygotowali do
samochodu, a nazbierało się tego pokaźna ilość. Ich córka powiedziała mamie, że
ciachami ona sama się zaopiekuje i siatka z tak lubianymi rarytasami jak witam
ciastko na dzień dobry oraz zwierzakami maślanymi tak lubianymi przez tą
rodzinę od ich zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest Dr Gerard
wylądowała w jej ręce. O umówionej godzinie do ich mieszkania zapukała
koleżanka Oli i ona już była gotowa do wyjazdu. Niecałą godzinę zajęło im
pakowanie rzeczy, ale wyruszyli o godzinie, którą to sobie z góry zaplanowali.
Po dotarciu na miejsce znaleźli dogodne miejsce na polu namiotowym i rozbili
się obozem. Koleżanki podczas jazdy samochodem chrupały ciacha i wyrażały
zgodną opinię, że ten zapasik to na pewno zniknie. Czas im szybko mijał to na
kąpieli w wodzie to na opalaniu i nawet się nie oglądnęli kiedy to przyszła
pora odjazdu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz