czwartek, 17 sierpnia 2017

Nad Morzem.

            Cześć, gdy już rozpakowaliśmy samochód i gdy przydzielono nam pokój. Przyszedł czas na kawę. Kierowca mógł w spokoju odpocząć, ponieważ dzieci wyszły na plac zabaw. Mieliśmy pół godzinki relaksu. Na talerzyku leżały Mafijne Choco firmy „dr Gerard”. Następnie wyruszyliśmy na poszukiwanie plaży. Zawsze w nowym miejscu zajmuje to trochę czasu. Jak w każdym takim kurorcie jest kilka tras do morza. Trzeba odnaleźć tę najlepszą. My wybieramy taką, która prowadzi z dala od straganów i sklepików z pamiątkami. Tym razem była to droga najbliżej naszego ośrodka. Ścieżka prowadziła przez las. Między drzewami prześwitywał Bałtyk. Gdy już weszliśmy na biały, gorący piasek, ukazał nam się niepowtarzalny widok. Błękit nieba i wody oraz plaża, cudo. Jak zwykle miałem aparat przy sobie. Zamiast rozwijać parawan, robiłem zdjęcia. Mewy unoszące się na falach. Statki w oddali. Zostałem brutalnie wyrwany z moich rozmyślań. Tata, tata, tata. Dzieciaki już ciągnęły do wody. Zrzuciłem ubranie i kłusem ruszyłem w fale. Zabawa była przednia, Żona zawołała nas na koc po coś słodkiego. Przyznam, że chętnie usiadłem, aby odpocząć. Apetyt miałem taki, że w poszukiwaniu słodyczy zaatakowałem plecak. Tak długo szukałem aż znalazłem „Zwierzaki maślane”. Podzieliłem się z rodziną. Po krótkim odpoczynku postanowiliśmy wrócić na obiad. Nie wiedzieliśmy gdzie iść. Poszliśmy przed siebie, znalezienie restauracji w nadmorskich miejscowościach nie stanowi problemu. Trudniej wybrać, co by tu zjeść. Czy rybę, zupę lub placki ziemniaczane. Wybór padł dla dzieci pomidorowa a rodzice smażoną rybkę. Mniam mniam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz