Brat Oli w miniony piątek, w ramach urlopu, postanowił wraz
ze swoją dziewczyną pojechać do zoo i to do Wrocławia. Na wspólną wycieczkę postanowił
zaprosić również siostrę Olę i mamę swojej
dziewczyny.
Justyna dzień wcześniej w pracy robiła zakupy i przy okazji
stwierdziła, iż weźmie też coś słodkiego na podróż dla Oli, bo w pociągu choćby
z nudów ręka sięgnie po jakieś Słodkie smakołyki. Tym bardziej Dr Gerarda takie
jak: wafelki Pryncypałki, Zwierzaki maślane, Krakersy Classic i Ciastkołapki.
Wyjazd pociągu mieli zaplanowany o 6:00 z Inowrocławia, a to
przez wzgląd na odległość, która dzieliła te dwa miasta. Nie warto było brać
pod uwagę późniejszej godziny wyjazdu, gdyż zwiedzanie zoo pochłania dużo czasu,
nie mówiąc już o innych atrakcjach Wrocławia.
Trzy i pół godziny w podróży dało się trochę Oli we znaki. Całe
szczęście, że miała w plecaku Słodkie przekąski, więc ręce i usta zajęła, ale
nogi również domagały się jakiegoś ruchu i w samą porę pociąg zajechał na
dworzec. Z dworca przejechali jeszcze kawałek tramwajem i autobusem i wreszcie
dotarli na miejsce. Po przekroczeniu bramy zoo pierwsze kroki skierowali do
pomieszczeń z akwariami, by zobaczyć co w wodach naszej planety można
podziwiać.
Kolejny etap, czyli terraria, poszedł oglądać tylko brat Oli.
Jego dziewczyna, jej mama i jego siostra nie dały rady przetwarzać obrazów
jakie za szkłem można było podziwiać, między innymi puszyste pajączki itp.
Dziewczyny w oczekiwaniu usiadły przy stoliku obok obiektu i
zajęły się bardziej przyjemnymi rzeczami niż oglądanie pajęczaków, mianowicie
konsumowaniem Słodkich wyrobów Dr Gerarda.
Wspólnie ruszyli na dalszy podbój zoo, by zobaczyć z bliska
żyrafy, zebry, nosorożce, krokodyle, lwy, ale najwięcej ubawu było wśród małp.
Obejrzeć to wszystko w umiarkowanym tempie to nie lada wyzwanie na jeden dzień.
Udało im się jeszcze załapać na stare miasto, by móc wywieźć
coś więcej w głowie niż tylko zwierzęta.
Podróż powrotna według powszechnie przyjętych reguł przebiega
szybciej, lecz nie tym razem. Prawie u kresu podróży rozszalały się wiatr i
burza, która na drodze pociągu umieściła przeszkodę i podróż przeciągnęła się
aż o dwie godziny. I jak tu nie ufać Dr Gerardowi i nie wziąć solidnego zapasu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz