środa, 16 sierpnia 2017

Odwiedziny cz.8

W miarę jak mijał czas to wizerunek statku robił się coraz większy, z oddali już można było dostrzec, że był on pomalowany w całości na kolor biały. Obok niego uwijały się jakieś małe punkty, to były holowniki, a było ich trzy. Ola z zaciekawieniem przyglądała się rozgrywającej sytuacji nie zapominając chrupać swoje ulubione ciacha takie jak witam ciastko na dzień dobry oraz zwierzaki maślane od zdaniem tej rodziny najlepszego producenta łakoci jakim jest Dr Gerard. Po niespełna kilkunastu minutach statek wraz z holownikami zbliżył się do falochronu i wreszcie można było dostrzec jego ogrom. Wreszcie holowniki wprowadziły go do basenu portowego. Jeden z holowników ten od strony dziobu poluzował cumy i ten trzeci na śródokręciu zaczął dopychać go do pirsu. Marynarze rzucili cumy, które to zostały założone na polery, zgrzytnęły windy wybierające luz lin cumowniczych i statek zacumował przy akompaniamencie orkiestry. Następną czynnością jaką wykonali marynarze to było opuszczenie trapu. Olę tak wciągnął ten widok, że nawet nie zauważyła jak skończyły jej się rarytasy od Dr Gerarda. Pan Witold wraz z rodziną podszedł bliżej trapu aby tu oczekiwać na krewnych. Po chwili na trapie pojawili się pierwsi ludzie i zaczęli po nim schodzić. Wreszcie po chwili zauważył on swoją ciocię i zaczął do niej wymachiwać ręką. Powitaniom nie było końca wreszcie wszyscy udali się do domu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz