Witam.
W poprzednim poście wspominałam o letnim balu, którzy zorganizowali moi znajomi
w swoim nowo nabytym pałacu. Wspominałam o słodyczach ,,Dr Gerard”, którymi
obdarowałam moich znajomych. Pisałam także o zabawie do białego rana i o
drzemce jak w schronisku, czyli po kilka osób w pokojach. Ale jak się
domyślacie ,spania nie było. Może mała drzemka w chwili gdy ktoś coś opowiadał.
Przed południem usłyszeliśmy dźwięk dzwonka, który zapraszał nas na śniadanie
na tarasie. Odmowy nie mogło być. Prysznic, lekki makijaż i do stołu. A stół
jak zwykle nakryty smakołykami po brzegi. Do kawy postawione także były
słodycze ,,Dr Gerard”, czyli biszkopty z galaretką, Mafijne Choco i wiele
innych pysznych rzeczy. I znów biesiada połączona z rozmowami i głośnymi
wybuchami śmiechu. Kolejną atrakcją był przygotowany wielki basen. Takiego
jeszcze nie widziałam. Był ogromny. Wokoło basenu porozstawiane były leżaki i
stoliki z zimnymi napojami i oczywiście kruche ciasteczka ,,Dr Gerard”. I znów
było miło. Z wielką ochotą popływałam, pomoczyłam się w chłodnej wodzie. Na
taki upał atrakcja super. Były gry i różne zabawy. Potem pyszny grillowy obiad
i znów basen. Byłam zmęczona, ale
naprawdę szczęśliwa. Wieczorem, wróciłam do domu. Po kąpieli zajrzałam jeszcze
przez chwilę na deserotekę i poszłam spać. Te dwa dni letniego balu były
cudowne i już nie mogę doczekać się kolejnego naszego spotkania. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz