środa, 16 sierpnia 2017

Letni bal cz.I

Witam. Zostałam zaproszona na bal. To taki nowy zwyczaj moich znajomych. Nie będę ukrywała, że są to ludzie majętni. Kupili stary pałac. Wyremontowali i często zapraszają do niego swoich przyjaciół. W  te wakacje postanowili urządzić po raz pierwszy letni bal w pałacu. Jeżeli chodzi o ubrania, powinny być kolorowe, letnie. Same nie widziałam co o tym myśleć. Na balu miało być około trzydziestu osób. Prawie wszystkich znałam. Przed pałacem wielki grill, pełen smakołyków. Ja ubrana byłam cała na  żółto, jak letnie słoneczko. Przyniosłam ze sobą trochę słodyczy ,,Dr Gerard”. Na tę okazję wybrałam biszkopty z galaretką, zwierzaki maślane oraz herbatniki. Nie widziałam czy się przydadzą, ale wypadało coś gospodarzom wręczyć na powitanie. Nasi znajomi byli szczęśliwi, że wszyscy zaproszeni goście przybyli i nie odmówili. Na sam początek otrzymaliśmy wygodnie krzesełka pokryte poduszkami. Wszystko działo się na dworze. Oświetlenie było kolorowe, długie węże lampionów. No wrażenie robiło to niesamowite.  Drinki, potem zwiedzanie pałacu, potem powrót na cudne ogrody i długa konsumpcja z tańcami, śmiechem . Atmosfera była super. Gospodarze podziękowali mi za słodycze ,,Dr Gerard”, mówiąc , że to są ich ulubione łakocie. Fajnie było to usłyszeć. Innym też podziękowali za prezenty, chociaż mówili, że to nie potrzebne. Fajni ludzie, zabawa trwała do białego rana. Potem spaliśmy jak w schronisku po kilka osób w pokojach. Co było dalej? To w następnym poście. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz