poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Wesele.

wit’AM serdecznie. Wróciliśmy znad Morza a atrakcji jeszcze nie koniec. Minęło zaledwie pięć dni i jedziemy na wesele. Zostaliśmy zaproszenie na ślub mojego najmłodszego kuzyna. Bardzo się ucieszyliśmy. Uroczystość odbywała się ponad trzydzieści kilometrów od mojego miasta. Nic nie stało na drodze byśmy poszli się dobrze bawić. Zastanawiałem się, czy moje dzieci będą miały towarzystwo do zabawy? Czy Tosia nie będzie marudna? Bywało już, że w połowie imprezy musieliśmy wracać do domu. Teraz zaplanowałem, że będę przygotowany na wszystkie możliwe sposoby. Tablet zapakowany, a w nim bezpośredni skrót do gry Scooby Doo na stronie dr Gerard. W plecaku buty na przebranie i wydrukowana gra planszowa, również o przygodach Scooby-ego. Ciekawostką jest to, że pionkami są figurki wycięte z opakowań ciastek Scooby Doo Doobies. Ciekawe połączenie, pyszne ciastka z czekoladkami w kształcie bohatera bajki i jednocześnie pionki do gry. BRAWO! Nadszedł czas wyjazdu. Odpaliłem Yanosika by nas kierował i przy okazji informował o zagrożeniach na drodze. Po ślubie w Kościele przyszedł czas na Weselisko. Sala była piękna, obiad pyszny. Dzieci tradycyjnie nie miały czasu jeść. Na początku bawiły się na placu zabaw, a gdy zrobiło się ciemno, ruszyły w tany. Moją Żonę nie muszę namawiać czy zmuszać do tańca. Uwielbiamy tańczyć. Wystarczy, że usłyszymy pierwsze takty muzyki a meldujemy się na parkiecie. Bawiliśmy się do samego końca Wesela. Dzieci bardzo zmęczone, przysypiały w samochodzie. Jednak gdy zapięły pasy wołały jedzenie. Dopiero poczuły głód. W torbie znalazłem wafelki Pryncypałki. Ich miny były bezcenne. Szybko pochłonęły słodycz i przytuliły się do szyby i zasnęły. Wczoraj rano odczuwaliśmy ból nóg, ale to oznacza, że uroczystość była udana.

Pozdrawiam L K

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz