piątek, 11 sierpnia 2017

Odwiedziny cz.7

Zaraz po przekroczeniu progu i zakluczeniu drzwi wejściowych pan Witold udał się schodami do garażu. Tu otworzył go i wyprowadził samochód. Następnie pani Krystyna jak i ich córka zajęły miejsce w nim. Pan Witold ruszył z miejsca. Do przejechania mieli kawałek drogi, gdyż ich dom mieścił się w pobliskiej miejscowości oddalonej od miejsca docelowego czyli od dużego miasta gdzie miał przybić statek z gośćmi o kilkanaście kilometrów. W czasie podróży ich córka siedząc na tylnym siedzeniu umilała sobie czas chrupiąc swoje ulubione ciacha takie jak witam ciastko na dzień dobry oraz zwierzaki maślane od zdaniem tej rodziny najlepszego producenta tych łakoci jakim jest wytwórca Dr Gerard, które to przezornie zapakowała jej mama w siateczkę. Po półgodzinnej jeździe dojechali oni do miejsca docelowego czyli do Nabrzeża Reprezentacyjnego gdzie miał przycumować statek. Pan Witold przezornie wziął z sobą z domu lornetę tak aby móc śledzić przybijanie statku. Teraz przyłożył ją do oczu i zaczął przeglądać widnokrąg. W oddali dostrzegł jakiś kształt statku, powiedział do siebie no to chyba ten statek, na który czekamy. Na nabrzeżu oprócz nich stała grupka ludzi tak jak i oni patrząc w tą samą stronę. Na samym początku stała także orkiestra. Teraz Ola poprosiła tatę aby on jej użyczył lornety bo i ona chciała popatrzeć na zbliżający się statek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz