Obładowani zakupami
doszliśmy do samochodu. Gabrysia skrzętnie tak poukładała wszystkie ciastka,
aby w razie ochoty na któreś z nich, miała je w zasięgu ręki. Oboje z żoną
uwielbiamy słodycze firmy Dr Gerard. I moje myśli rozpraszały się na wskutek
aromatów wydobywających się z kolorowych opakowań, przyciągających wzrok.
Zapach czekolady oraz pozostałych cukierniczych produktów tak zaczął drażnić
nozdrza, że stało się to nie do wytrzymania. Musiałem skusić się na zjedzenie
kilku ciastek, jeszcze zanim wyruszyliśmy w drogę. Gabrysia też nie wytrzymała
i rozpieczętowała Mafijne Choco. Zaś ja zabrałem się ostro, za czekoladki Pasja!
Z olbrzymim apetytem, szybko zjadłem dwa – jedno po drugim. Jeszcze poprawiłem
Mafijnym Choco, napiłem się i ruszyliśmy w drogę. Przejazd kolejowy był już
przejezdny. Natężenie ruchu było jednak bardzo duże. Widać było gołym okiem, że
rozpoczęły się wakacje. A do tego sobota – 1 lipca… Haliny obchodzą swoje
święto… Haliny – nasza ciocia – będziemy przejeżdżać niedaleko niej! Może zrobimy
cioci niespodziankę? Zagadnąłem Gabrysię, która akurat wtedy jadła ciastko. Tak
ją zaskoczyłem swoim pomysłem, że zakrztusiła się z wrażenia. Aż musieliśmy się
zatrzymać! Wyszła z samochodu, podniosła ręce do góry – wyglądało to jak jakaś
scena z filmu wojennego… Jeszcze pokaszlała przez chwilę, po czym – na całe
szczęście - wszystko było już w porządku. Ponowiłem pytanie o wizytę u cioci…
Żona była bardzo zaskoczona moją propozycją, bo nie byliśmy na to w żaden
sposób przygotowani, ale po kilku ustaleniach, oboje stwierdziliśmy, że
odwiedzimy ciocię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz