Prawie każdy podczas urlopu wypoczynkowego potrzebuje
beztroskiego lenistwa i korzystania z daru natury. Może tak trzeba odreagować i
wyciszyć się. Jednym słowem porządnie odpocząć przed czekającymi obowiązkami.
Tak właśnie ja nabierałam siły na dwutygodniowych wczasach nad polskim morzem w
Poddąbiu. Jest to mała miejscowość nad samym morzem licząca około 40 mieszkańców
zajmujących się rybołówstwem i rolnictwem. Wynajęliśmy dwa domki kempingowe dla
mojej rodziny oraz dla siostry z mężem i dwójką dzieci. Wspólnie spacerowaliśmy
brzegiem morza i używaliśmy kąpieli. Nasze pociechy były zachwycone
krajobrazem. Klify i duża ilość schodów robiła wrażenie. Zawsze interesuje się
historią okolicy w której przebywam dlatego wcześniej z informacji turystycznej
wzięłam kilka broszurek. Tym zainteresowaniem zaraziłam moją rodzinę. Każdego
dnia wyruszaliśmy na długi spacer plażą. Dzieci się trochę buntowały, ale w
nagrodę wstąpiliśmy na gofry lub lody. Ta miejscowość jest bardzo malutka i
autobusy praktycznie nie kursują. Plusem są mało zatłoczone plaże. Osoby przyjeżdżających z hałaśliwego miasta
mogą właśnie w tym miejscu szukać wyciszenia. Pogoda była słoneczna lecz nie za gorąco. Po
dłuższym marszu czasem coś ugotowaliśmy z przywiezionych zapasów, a czasami wstąpiliśmy
na rybkę lub pierogi. Zrobiliśmy bardzo dobrze przyjeżdżając autem. Nasze
łasuchy domagały się słodyczy więc wyjmowałam moje ulubione przysmaki produkcji
Dr. Gerarda i układałam na talerzyku. Zawsze też muszą towarzyszyć dorosłym w ceremonii
picia kawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz