Zrobiło się bardzo ciemno. Sprawdziłem czas –
minęło kwadrans po piętnastej. Jednak chmury nadciągnęły tak gęste, że
zakrywając całe niebo, stworzyły wrażenie takie, jakby zapadał zmrok. Niczym w
grudniu po południu! A to przecież lipiec dopiero dziś się rozpoczął…
Pochłodniało jednak dość mocno, zerwał się mocny wiatr. Jasne smugi falowały na
tle granatowej kurtyny, co oznaczało że w niedalekiej odległości, w kierunku
północno zachodnim, deszcz obfitymi strumieniami spłukuje wszystko co jest w
jego zasięgu. Przez ułamek sekundy zrobiło się bardzo jasno. Jakby flesz lampy
błyskowej aparatu fotograficznego. A co tam aparatu… Kilkuset aparatów! Za
chwilę sytuacja się powtórzyła. Później jeszcze raz. I jeszcze raz. „Kotły”
przy tym bębniły, sto razy mocniej jak w Symfonicznej Orkiestrze Bostońskiej!
Siedzieliśmy z Gabrysią w samochodzie na parkingu przed sklepem. Olbrzymie
krople deszczu zaczęły stukać o dach i szyby pojazdów. Popadało jeszcze chwilę,
ale nie mocno. Burza szalała na północ od nas, natomiast w samym centrum –
gdzie akurat znajdowaliśmy się – rzec można że jedynie postraszyło. Dość zdrowo
postraszyło moją Gabrysię, która bardzo boi się burzy – a ściślej mówiąc –
błysków oraz grzmotów. W strachu zawsze towarzyszy jej „wilczy apetyt”, to też
i tym razem, jak tylko pojawił się pierwszy błysk, to zaczęła jeść to co ma pod
ręką. A ponieważ akurat obok w schowku miała jeszcze wafelki Pryncypałki – z Dr
Gerarda, to w błyskawicznym czasie je zjadła. Chyba te ciastka podziałały na
nią wyjątkowo pozytywnie, bo za chwilę jakby się uspokoiła. A tymczasem
przestało padać. Sprawdziliśmy czy mamy wszystko na prezent dla cioci –
zwłaszcza ciastka firmy Dr Gerard. Mafijne Choco, biszkopty z galaretką, Maltikeks,
zwierzaki maślane, czekoladki Pasja i wafelki Pryncypałki. Wszystko jest –
możemy ruszać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz