Witam.
Moja koleżanka postanowiła odwdzięczyć mi się za miły ,wczesny poranek ,przy
pysznych ciasteczkach ,,Dr Gerard”, oraz kawie, i zaproponowała mi wycieczkę. Nie ukrywam , nie uśmiechało mi
się jeździć w metalowej puszce bez klimatyzacji w taki upał. Broniłam się jak
mogłam, lecz w końcu uległam. Spakowałam kilka rzeczy: koc, krem do opalania,
kostium kąpielowy oraz koszyk smakołyków. W koszyku znalazły się kanapki, termos
z kawą oraz słodycze. Na tę okazję wybrałam biszkopty z galaretką oraz zwierzaki
maślane. Bałam się zabierać ciastek czekoladowych, bo wiedziałam, że popłyną.
Koleżanka zabrała mnie nad rzekę czy jeziorko , które nie znałam. Ucieszyłam
się, na widok drzew, a jak drzewa to cień. Super zielona trawka, chłodek od
wody i mało ludzi. Naprawdę było dobrze. Nie myślałam długo i od razu
udałam się do wody. Nie wiem ile czasu
minęło, ale zaczęłam się marszczyć, więc trzeba było już wychodzić z wody. Moja
koleżanka opalała się. Przekąsiłyśmy
małe co nieco i rozmawiałyśmy. Około południa nad wodę przybyło dużo ludzi.
Zaczęło się robić ciasno i głośno. Poszłam jeszcze raz do wody by się schłodzić
i postanowiłyśmy wracać. Muszę powiedzieć , że koleżanka miała rację z tą
wycieczką. Było super. Pozjadałyśmy całe zapasy słodyczy ,,Dr Gerard” i trzeba
było wstąpić do sklepu. Tym razem kupiłam Mafijne Chco. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz