Wozy strażackie,
policyjne i karetki jeździły po ulicach, jazgocząc głośno swoimi dźwiękami i
drażniąc bębenki w uszach. Przemierzając miasto w kierunku południowym, co
chwilę mijaliśmy jakiś tego typu pojazd. Południową stroną miasta przeszła
chyba jakaś większa wichura, bo widoczne były powalone drzewa i pozrywane
konary. Strażacy będą mieli pełne ręce roboty! Kolega Robert chyba nie będzie na razie mówił, że
„nie ma to jak w straży…”! W tym rejonie – od strony południowej – nie widać
było aby przeszła tędy jakaś ulewa. Ale już kilka kilometrów za miastem,
strumienie wody przecinały w poprzek nawierzchnie jezdni. I chociaż na niebie,
po burzy nie było już prawie śladu – tylko na krańcu północno wschodnim
widniały znikające czarne chmury, to optycznie, wszędzie gdzie spojrzał, tam
widoczne były skutki niedawnej nawałnicy. Jechaliśmy powoli i ostrożnie, gdyż
warunki drogowe miejscami były naprawdę trudne. 1)Śliska nawierzchnia, na
wskutek zalegającej wody, piachu, ziemi, trawy i kamieni które naniosła woda,
dawały znać aby przemieszczać się uważnie i nadzwyczaj spokojnie. Przez radio
informowano co chwilę o zablokowanych drogach w regionie – zwłaszcza na północy
województwa, ale i gdzie niegdzie w południowej jego części również. Podobno
nadciągają dalsze burze. Już rzekomo nie mają być tak niebezpieczne, ale
przecież z anomaliami to nigdy nie wiadomo jakie będą. Dobrze że mamy ciastka
Dr Gerarda, to jeśli sytuacja zmusi nas do koczowania, to jakoś przetrwamy! W
prawdzie Gabrysia trochę podjadła – ja z resztą też… Ale mamy jeszcze w
bagażniku w torbie – no i te dla cioci. Wszystkich będzie kilkanaście paczek.
- Mafijne Choco
- biszkopty z galaretką
- Maltikeks
- zwierzaki maślane
- czekoladki Pasja
- wafelki Pryncypałki
Każdych po kilka opakowań – wystarczy! Jeszcze w potrzebie
będzie można kogoś wspomóc. Jak na razie, to jedziemy dalej… Powoli – do celu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz