Dzień
dobry zaczął się ostatni tydzień wakacji. Następny weekend mamy już
zaplanowany. Będziemy przygotowywać dzieci do szkoły. Czyli plecaki, książki,
zeszyty itd. Miniona sobota i niedziela były ostatnimi chwilami szaleństwa. W sobotę
wybraliśmy się na kawkę do znajomych. Przygotowaliśmy „Sernik z różową
truskawkową pianką”. Przepis wziąłem z działu deseroteka na stronie firmy dr
Gerard. Jednymi ze składników są ciasteczka Maślane listki i twaróg. Do przepisu
odsyłam Was na stronę internetową. Polecam, było pyszne. W niedzielę mieliśmy
zaproszenie do kuzyna nad jezioro. Od kilku lat ma tam budę kempingową i spędza
tam całe lato. Tym razem zadzwonił, byśmy go odwiedzili. Podjąłem wyzwanie. Jedno
tylko mnie martwiło. Aby do niego dotrzeć, trzeba przeprawić się promem przez
jezioro. Okazało się, że strach ma wielkie oczy. Gdy dotarliśmy na miejsce,
byliśmy oczarowani. Do jeziora było dziesięć metrów, na pomoście czekały już
wędki i przynęta. Zbyszek zdążył już zanęcić. Grill już stal gotowy do
rozpalenia. Mięsiwo mieliśmy przygotowane, w domu z samego rana je
przyprawiałem i porcjowałem. Do kawy mieliśmy w planie wziąć sernik od wczoraj.
Jednak był tak dobry, że wszystko zjedliśmy. Zapakowaliśmy wafelki Pryncypałki
i Biszkopty z galaretką. Gdy wypakowaliśmy auto, mogliśmy usiąść do kawki. Jednak
nie trwało to długo, bo dzieci już ciągnęły na pomost. Zamoczyliśmy kije i
czekaliśmy i czekaliśmy, wpatrując się w spławiki. Gdy zgłodnieliśmy,
zostawiliśmy Tomka, by pilnował sprzętu a my poszliśmy robić obiad. Palenisko rozpaliliśmy
i piekliśmy mięso. Moja żona z Tosią spacerowały sobie nad jeziorem i karmiły
kaczki. Gdy nie mogliśmy więcej w siebie zmieścić wróciliśmy do ryb. Posiedzieliśmy
jeszcze kilka godzin. Pod wieczór, gdy nadszedł czas powrotu, nikt nie miał
ochoty wracać. To był wspaniały dzień nad wodą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz