Weekend pod namiotem.
Tak nam się spodobały górskie wypady, że postanowiliśmy
spotkać się z czwórką wspomnianych przyjaciół ponownie. Tym razem mogliśmy
wybrać się tylko na weekend. Wybraliśmy pole namiotowe nad jeziorem. Pogoda
dopisuje, warunki całkiem dobre, więc wszystko przed nami. W takim biwakowaniu
jest coś niezwykłego, wracają wspomnienia z wakacyjnych wypraw harcerskich,
pobudek w środku nocy i apeli wczesnym rankiem. To trzymanie wart obozowych,
wieczorne ogniska, gitara i śpiew niesiony leśną polaną, hmmm. Coś wspaniałego. Teraz mamy do dyspozycji czyste
toalety, kabiny prysznicowe, stoły piknikowe itp. Przedtem tylko jezioro i las,
wojskowe ogromne namioty i polowe łóżka. A jednak… Siedząc tak przy
najprawdziwszym ognisku popijamy napój gazowany z puszki, delektujemy się
pysznymi biszkoptami z galaretką z firmy Dr Gerard i wspominamy z rozrzewnieniem nasze dawne
czasy. Te wszystkie rywalizacje w zdobywaniu sprawności harcerskich, tą wpajaną
nam otoczkę sprawności fizycznej, a co najważniejsze, poczucie przynależności,
patriotyzmu. Człowiek wiedział, że może liczyć w każdej sytuacji na grupę
harcerzy, obozowiczów. Muszę przyznać,
że z ogromną przyjemnością zaczęliśmy śpiewać stare harcerskie piosenki. Te znane obozowe hity napełniały
nas nostalgią i radością. Na początku obawialiśmy się ośmieszenia ze strony
innych przebywających osób na polu namiotowym, jednak szybko okazało się, że
ludzie chętnie dosiadają się do nas. Tak więc z gromkim śpiewem na ustach nie
planowana impreza przy ognisku rozkręcała się. Nawet nie wiadomo kiedy pojawiły
się kubki z kawą, słodycze typu mafijne choco i wafelki pryncypałki z firmy Dr
Gerard jak i zwyczajne ziemniaki do zagrzebania w gorącym popiele ogniska. To
był wspaniale spędzony weekend. W niezapomnianej, rewelacyjnej atmosferze. Czasem warto poddać się nastrojowi chwili,
taki spontan daje ogromną satysfakcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz