niedziela, 24 września 2017

Dożynkowy festyn.

Dożynkowy festyn.


W połowie września, przejeżdżając przez Dąbrowe Biskupią, trafiliśmy na dożynki powiatowe. Muszę powiedzieć, że dawno nie  miałam okazji oglądać  tak spektakularnego wydarzenia.  Przypomniały mi się czasy z dzieciństwa. Mnóstwo straganów  z odpustowymi bibelotami (często koszmarnie tandetnymi, ale mającymi ten specyficzny, niepowtarzalny, odpustowy urok). Jednak znalazły się wśród nich prawdziwe cudeńka. Przepiękne rękodzielnictwo. Haftowane makatki, serwety, obrusy, atłasowe chusteczki obrobione ręcznie szydełkową koronką z kordonką. Urocze firanki, narzuty zrobione z kordonkowych nici. Miałam wrażenie, że przeniosłam się do minionego stulecia. W tle śpiewał jakieś folklorystyczne przeboje, zespół ubrany w ludowe kujawskie stroje. Zewsząd  dochodził do naszych nozdrzy zapach świeżo pieczonego chleba i, niestety ten wszędobylski, już nie tak miły, zapach grillowanej kiełbasy.  Powoli z zainteresowaniem obchodziliśmy wszystkie stragany. Okazało się, że możemy jeszcze kupić sobie domowy kujawski żurek, kawę i domowe wypieki. Były tam ciasta staropolskie  tradycyjne, ale i również te doskonałe współczesne. Znalazły się wśród nich Bomby mafijne oraz placek budyniowy na markizach mafijnych z musem jabłkowym (chcę tu zaznaczyć, że przepisy na te współczesne desery znajdziecie na stronie deseroteki Dr Gerarda). Na kolejnych straganach mijaliśmy sterty chińskiej odzieży i zabawek. Dopiero  przy końcu straganowej  uliczki natrafiliśmy na niewielki sklepik spożywczy. O dziwo sklepik był dobrze zaopatrzony w  zimne napoje i różnorodne pakowane słodycze. W sklepiku unosił się zapach dobrze wysprzątanego i przewietrzonego pomieszczenia. Jak na tak niewielką przestrzeń, mile zaskoczył mnie fakt, że ciasteczka z firmy Dr Gerard wiodą tu swój prym. Ładnie wyeksponowane w ogromnym wiklinowym koszu wyłożone były czekoladki pasja, wafelki pryncypałki z różnym nadzieniem, kilka paczek biszkoptów z galaretką, zwierzaki zbożowe i maślane, mafijne choco i maltikeksy, a przy tym  logo firmy Dr Gerard było wyraźnie widoczne. Wokół tego niskiego kosza została udrapowana  dekoracyjna, płócienna szarfa. Dopiero kiedy skupiłam na niej uwagę, mogłam odczytać wyhaftowany na niej napis: „To jest ciastko bez obłudy, ciacho które lubią wszystkie ludy”. Bardzo sympatyczne przesłanie i zapewne ponadczasowe.  Zrobiło to na mnie tak miłe wrażenie, że zapragnęłam kupić od razu któreś ze słodyczy wystawionych w koszu. Pani z uśmiechem podała mi wskazane przeze mnie słodycze z firmy Dr Gerard i natychmiast uzupełniła puste miejsca kolejnymi ciasteczkami Dr Gerarda. Takie miłe wspomnienia przywiozłam z pobytu na Kujawach.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz