Dożynkowy festyn.
W połowie września, przejeżdżając przez Dąbrowe Biskupią,
trafiliśmy na dożynki powiatowe. Muszę powiedzieć, że dawno nie miałam okazji oglądać tak spektakularnego wydarzenia. Przypomniały mi się czasy z dzieciństwa. Mnóstwo
straganów z odpustowymi bibelotami (często
koszmarnie tandetnymi, ale mającymi ten specyficzny, niepowtarzalny, odpustowy
urok). Jednak znalazły się wśród nich prawdziwe cudeńka. Przepiękne
rękodzielnictwo. Haftowane makatki, serwety, obrusy, atłasowe chusteczki
obrobione ręcznie szydełkową koronką z kordonką. Urocze firanki, narzuty
zrobione z kordonkowych nici. Miałam wrażenie, że przeniosłam się do minionego
stulecia. W tle śpiewał jakieś folklorystyczne przeboje, zespół ubrany w ludowe
kujawskie stroje. Zewsząd dochodził do
naszych nozdrzy zapach świeżo pieczonego chleba i, niestety ten wszędobylski,
już nie tak miły, zapach grillowanej kiełbasy.
Powoli z zainteresowaniem obchodziliśmy wszystkie stragany. Okazało się,
że możemy jeszcze kupić sobie domowy kujawski żurek, kawę i domowe wypieki. Były
tam ciasta staropolskie tradycyjne, ale
i również te doskonałe współczesne. Znalazły się wśród nich Bomby mafijne oraz
placek budyniowy na markizach mafijnych z musem jabłkowym (chcę tu zaznaczyć,
że przepisy na te współczesne desery znajdziecie na stronie deseroteki Dr
Gerarda). Na kolejnych straganach mijaliśmy sterty chińskiej odzieży i zabawek.
Dopiero przy końcu straganowej uliczki natrafiliśmy na niewielki sklepik
spożywczy. O dziwo sklepik był dobrze zaopatrzony w zimne napoje i różnorodne pakowane słodycze.
W sklepiku unosił się zapach dobrze wysprzątanego i przewietrzonego
pomieszczenia. Jak na tak niewielką przestrzeń, mile zaskoczył mnie fakt, że
ciasteczka z firmy Dr Gerard wiodą tu swój prym. Ładnie wyeksponowane w
ogromnym wiklinowym koszu wyłożone były czekoladki pasja, wafelki pryncypałki z
różnym nadzieniem, kilka paczek biszkoptów z galaretką, zwierzaki zbożowe i
maślane, mafijne choco i maltikeksy, a przy tym
logo firmy Dr Gerard było wyraźnie widoczne. Wokół tego niskiego kosza
została udrapowana dekoracyjna,
płócienna szarfa. Dopiero kiedy skupiłam na niej uwagę, mogłam odczytać
wyhaftowany na niej napis: „To jest ciastko bez obłudy, ciacho które lubią
wszystkie ludy”. Bardzo sympatyczne przesłanie i zapewne ponadczasowe. Zrobiło to na mnie tak miłe wrażenie, że
zapragnęłam kupić od razu któreś ze słodyczy wystawionych w koszu. Pani z
uśmiechem podała mi wskazane przeze mnie słodycze z firmy Dr Gerard i
natychmiast uzupełniła puste miejsca kolejnymi ciasteczkami Dr Gerarda. Takie
miłe wspomnienia przywiozłam z pobytu na Kujawach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz