Pochmurzyło się i
zaczęło padać. Nie było żadnej burzy, nawet z oddali nie było słychać żadnych
grzmotów. Ale z bardzo gęstych i ciemnych chmur padał rzęsisty bardzo ciepły
deszcz, o grubych i ciężkich kroplach. Wiatr prawie całkowicie ustał. Ciśnienie
chyba spadło tak bardzo, że nie wiem czy mogłoby spaść jeszcze bardziej… Pisk
dzieci za oknem był tak intensywny, że aż dzwoniło w uszach! Za kilka sekund
było jednakże słychać tylko charakterystyczny szum kropel wody, spadających na
wyschniętą i gorącą ziemię. Efektem tego wszystkiego była widoczna gołym okiem
mgiełka, unosząca się tuż nad powierzchnią rozgrzanego asfaltu. Temperatura powietrza
spadła do 22 stopni. Zrobiło się całkiem przyjemnie, tylko że trochę duszno.
Gabrysia szybko uwinęła się z deserem. Obiecane miałem, że jego kawałek
otrzymam po obiedzie. A na obiad – żurek
i gołąbki w sosie kurkowym. Uwielbiam jedno i drugie. I desery wykonane przez
moją małżonkę również! A po obiedzie, przestało padać – a nawet trochę się
wypogodziło. Zadzwonił Kazik. Namawiał mnie, aby pojechać z nim na ryby. Że
weźmiemy grilla, coś tam żeby przypiec na nim… I że posiedzimy chwilę w spokoju
nad wodą, bo podobno ma być już dobra pogoda, to się dotlenimy w spokojnym
miejscu i odpoczniemy. Gabrysia stwierdziła, że jak chcę, to mogę jechać sam,
bo ona ma inne plany. Ale nawet jej to odpowiada. Kazik zaś powiedział, że jak
będzie jechał to mnie zabierze. Szybko tylko sprawdziłem sprzęt, wrzuciłem do
torby butelkę wody – i byłem prawie gotów. Nie miałem tylko nic „na ząb” – ani dla
siebie, ani na przynętę dla ryb. Sklep obok był jednak czynny, to z dokonaniem
zakupów nie było kłopotu. Nawet z góry wiedziałem co kupię… Bardzo lubię
ciastka Dr Gerard! Kazik też je bardzo lubi. A nawet rybom smakują ciastka Dr
Gerard, bo jak doda się ich do ciasta, to karpie, karasie czy leszcze, biorą wtedy
wyjątkowo! Poszedłem do sklepu i kupiłem kilka paczek różnych produktów tej
firmy.
- Mafijne Choco
- biszkopty z galaretką
- Maltikeks
- zwierzaki maślane
- czekoladki Pasja
- wafelki Pryncypałki
Jak wyszedłem ze sklepu, to Kazik już czekał na mnie.
Wsiadłem do samochodu – i ruszyliśmy na wielkie łowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz