poniedziałek, 18 września 2017

Pierwsze chorobowe.

Cześć, właśnie znalazłem chwilę, by usiąść do komputera. Moje kochane skarby są na chorobowym. Ledwie dwa tygodnie w szkole i już przyniosły wirusa. Babcia, która mi pomaga również jest chora. Ciekawe, co powie jej lekarz? Poleciłem, by wzięła ze sobą wafelki PryncyPałki, aby miała, co przegryźć w kolejce. Napisałem, że dzieciaki przyniosły ze szkoły przeziębienie, jednak nie do końca to prawda. W ubiegłym tygodniu uczestniczyły w treningach piłkarskich, dosłownie pod chmurką. Tylko, że to nie były białe obłoki, lecz ciemne, kłębiaste i niosły ze sobą deszcz. Piłkarze wracając do domu byli wychłodzeni i mokrzy. Potem szybko do wanny i pod kocem kolacja. A w sobotę z samego ranka, synek grał ligowy mecz. Było pięknie, słonecznie i ciepło. Mali adepci piłkarscy ochoczo zrzucili z siebie długie rękawy i spodnie termoaktywne i grali na krótko. Po wygranym spotkaniu, wielka radość i rzucanie klubowymi koszulkami. Tańce prawie na golasa i triumfalne śpiewy. Pewnie to rozbieranie też nie było dobrym pomysłem. A w niedzielę marudzenie: boli mnie gardło, zimno mi i kichanie oraz kaszel. Tosia dopiero wieczorem zaczęła podciągać nosem. To wystarczyło, aby choroba się rozwinęła. Jednak mimo wszystko słodycze „dr Gerard” znikały w oka mgnieniu. Czekoladki Pasja, które schowałem u siebie w szafie, po wystawieniu na stół, wyparowały w ciągu dwóch minut. Co ja na to mogę, że lubimy te ciastka? Jak wróci żona z pracy, będę musiał iść do sklepu uzupełni zapasy. Dzieci w domu będą do środy, więc przewiduję, że sporo słodyczy zjedzą.

Pozdrawiam L K

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz