niedziela, 24 września 2017

Wyjazd na zieloną szkołe cz.3



Nieubłaganie zbliżył się koniec zielonej szkoły. Dzieci pakowały swoje ubrania, a nauczyciele pilnowali, by wszystko wzięli. W ostatnią noc mieli się dobrze wyspać, bo czekała je długa podróż. Dziewczynki przygotowały sobie pastę do zębów, by wysmarować chłopakom klamkę. Niestety szybko zasnęły i koledzy uprzedzili je zastawiając także pułapkę wychowawcom. Musieli mieć dużo pasty, bo wszystkie klamki posmarowali. Na tradycyjny chwyt załapali się opiekunowie i pare dziewczynek. Rano musieli wymyć  wszystkie smarowidła. Po śniadaniu koleżanki z Marysią wstąpiły do pobliskiego sklepu po ciasteczka Dr. Gerarda. Na wierzch spakowali suchy prowiant i autokarami pojechali na dworzec kolejowy.  Z żalem opuszczali ośrodek z pobliskim morzem. Postanowili wrócić za rok. W pociągu opiekunowie musieli częściej dzieciom zwracać uwagę, aby głośno nie hałasowały.  Cała grupa szczęśliwie  przyjechała do Zakopanego. Tam już rodzice czekali na swoje pociechy. Marysia pierwsza mnie zobaczyła i podbiegła. Po czułych powitaniach wróciliśmy do domu. Nawet nie jadła śniadania tylko poszła spać. Dopiero po południu opowiadań  nie było końca. Przebywając ze swoimi rówieśnikami czuła się dowartościowana. Dzieci bardzo potrzebują swojego towarzystwa nie tylko w szkole. Bardziej zbliżyła się do dziewczynek z klasy.  Mieszkamy na końcu wsi i Marysia w pobliżu nie ma rówieśniczek. Zaproponowałam, aby zaprosiła czasem przyjaciółki na sobotę. Z chęcią zgodziła się i już w najbliższą sobotę miały dwie przyjaciółki przyjechać.  Razem z Marysią przygotowaliśmy kanapki i na talerzyk wyłożyliśmy różne ciasteczka Dr. Gerarda.    







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz