niedziela, 24 września 2017

Wyjazd na zieloną szkołe cz.2



Już od tygodnia Moja córka Marysia przebywa na zielonej szkole nad samym morzem w miejscowości Rowy. Niestety jest trochę chłodno, ale rodzice zabezpieczyli swoje pociechy w grubsze kurtki i ubrania. Organizator poprosił, aby grzały kaloryfery do momentu aż będzie cieplej. Rano o godzinie siódmej była pobudka. Mycie sprzątanie i na śniadanie o godzinie ósmej. Po śniadaniu nauczyciele dawali przygotowane ćwiczenia na kartkach z matematyki, języka angielskiego, także codziennie pisały wypracowania jak spędziły dzień. Dokładnie opisać stylistycznie, co najbardziej im się podobało lub odwrotnie. Większość dzieci miała trudności z pisaniem, ale zawsze coś napisali. Przed obiadem wychodzili na krótką  przechadzkę w pobliżu budynku.. Natomiast po obiedzie wybierali się  na długie spacery brzegiem morza. Innym razem opiekunowie organizowali wycieczkę statkiem. Zwiedzanie latarni morskiej. Opiekun pożyczał dzieciom lornetkę, aby mogły podziwiać krajobraz. Zawsze znajdowali ciekawe dla maluchów atrakcje .Przed kolacją dzieci mogły wydawać pieniądze w pobliskiej lodziarni lub sklepie spożywczym. Marysia wraz z koleżankami zaopatrzyły się w ulubione pryncypałki produkcji Dr. Gerarda. Po paru dniach znów po nie wracały. Wieczorem codziennie oglądali na plaży zachód słońca.  Na koniec dnia dzieci były bardzo zmęczone i po wieczornej toalecie szybko zasypiali. Przez telefon słyszałam radość w jej głosie. Nigdy nie miała czasu, aby dłużej ze mną rozmawiać. Pod koniec trzytygodniowego pobytu pogoda uległa znacznej poprawie, ale na kąpanie w morzu wychowawcy nie pozwolili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz