środa, 27 września 2017

Zmiana planu wyjazdu




   Zrobiłem sobie jeszcze jeden kubek kawy. Miałem kilka ciastek Dr Gerard to chętnie, ze smakiem postanowiłem je skonsumować, popijając kawą. Ponownie usiadłem sobie przy oknie. Puchatych „pierzynek” na niebie pojawiało się coraz więcej. Niektóre z nich, od dołu były jakby przybrudzone i jeszcze bardziej kłębiaste. Wiatr przeganiał te puchowe kłęby po niebie jeszcze szybciej, gdyż z chwili na chwilę, wiał coraz mocniej. Sąsiadki już opuściły ławkę. Lecz dzieci, nadal wrzeszczały jak wcześniej, ganiając tam i z powrotem. Siły mają niespożyte… Kiedyś też przecież godzinami prawiliśmy szaleństwa! Przyglądałem się tak temu wszystkiemu co dzieje się na zewnątrz. Spojrzałem na te smaczne ciasteczka które były przede mną. Zastanawiałem się nad tym, które mam akurat zjeść - czekoladki Pasja, czy też wafelki Pryncypałki…? Obok usiadła Gabrysia. Również przyniosła sobie kawę i ciastka. Ona miała biszkopty z galaretką. Zagadnęła mnie o wyjazd do Sanoka. Mieliśmy się wybrać z samego rana, ale kiepskie samopoczucie sprawiło, że jakoś nie mogliśmy się zebrać. Dochodziła już jedenasta. W przypływie chęci, to w pół godziny można byłoby się zebrać. Na obiad zajechalibyśmy na miejsce, ale znając życie, to zanim się zbierzemy, to zajedziemy na kolację! A wieczorem przecież będzie relacja z drugiego dnia londyńskich Mistrzostw Świata w lekkoatletyce! A mamy szanse na pierwsze medale! Chyba więc przełożymy ten wyjazd na następny tydzień…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz