Szpital
budzi lęk większości pacjentów. Niestety prawie każdy człowiek się w nim
znajdzie z różnymi chorobami. Obecnie ja trafiłam do szpitala ze swoimi
problemami. Moje łóżko znajduje się na korytarzu. Rzadko choruję więc jestem
zaskoczona brakiem miejsca. W większości, to starsi ludzie. W moim wieku
widziałam tylko dwie osoby. Pielęgniarki ciągle po coś przychodzą. Biorą do
badania krew, mocz, mierzą ciśnienie lub gorączkę. Dodatkowo mam kroplówkę z
antybiotykiem oraz nawadniającą. Na szczęście moja rodzinka codziennie mnie
odwiedza i przynosi mi rarytasy. Nie mam apetytu, ale uwielbiam pryncypałki Dr.
Gerarda i od czasu do czasu sobie pochrupię. Spotkanie z najbliższymi trochę
łagodzi stres związany z chorobą. Co jest najważniejsze, że zawsze mogę na nich
liczyć. Na korytarzu kręci się dużo osób. Także blisko mam telewizor, który cały
dzień jest włączony. Pewnego razu do
szpitala przyjechała starsza pani, która miała takie samo nazwisko jak ja i w
dodatku też spała na korytarzu. Podeszłam do niej i sama nawiązałam rozmowę.
Jak się później okazało, ona jest dalszą ciotką mojego męża. Innym razem
poczęstowałam ją moimi ulubionymi ciasteczkami Dr. Gerarda. Bardzo jej
smakowały więc zadzwoniłam, aby Michał kupił dwie paczki. Po wyjściu ze
szpitala nasza znajomość uległa zbliżeniu. Często odwiedzamy samotną ciocię w
domu lub zabieramy ją na niedzielny obiad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz