wtorek, 26 września 2017

Bufet w starostwie.

Bufet w starostwie.


Jakiś czas temu musiałam pozałatwiać kilka spraw w urzędach. Te  wszystkie sprawozdania, zaświadczenia, wnioski, petycje itp., spędzają niejednemu z nas sen z powiek. W zależności od typu urzędu spędzamy w nim sporo czasu czekając w długiej kolejce petentów. Niejednokrotnie trzeba złożyć wniosek o wydanie jakiegoś zaświadczenia przy jednym ze stanowisk, a potrzebne zaświadczenie odebrać zupełnie w innym miejscu. Bywa tak również, że wspomniane zaświadczenie będzie gotowe dopiero za tydzień, brr, po prostu zmora. Biegając tak po piętrach w urzędzie pracy, przypadkiem na jednym z nich natrafiłam na niewielki bufet. No to było miłe zaskoczenie. Mogłam tam kupić sobie kanapkę, napoje zimne i gorące, zjeść coś ciepłego na miejscu, no i oczywiście był spory wybór w słodyczach. Stwierdziłam, że skoro i tak muszę  czekać na potrzebne dokumenty, to zapewne milej spędzę czas wypijając małą czarną z dodatkiem chrupiącego wafelka z firmy Dr Gerard. Po namyśle do pryncypałków dołączyła paczka biszkoptów z galaretką. Już 15 minut później z zadowoloną miną  siedziałam przy jednym z nielicznych stolików. Przestałam już się wkurzać na urzędniczą biurokrację, na te wszystkie męczące procedury. Pomyślałam wtedy, że inne urzędy mogłyby wziąć przykład ze starostwa i wynająć komuś pomieszczenie na jakąś kafejkę, czy bufet. Pewnie podirytowani oczekiwaniem petenci mogliby tam spokojnie poczekać nie przestępując z nogi na nogę. Napięcie by opadło,  a dobre słodycze złagodziłyby stres. Pracownicy urzędu mieliby spokojniejszą pracę przy niesfrustrowanych petentach. Mnie, czas oczekiwania już się nie dłużył, a zjedzone słodycze z firmy Dr Gerard zadziałały, jak amortyzatory. Godzinę później wyszłam zadowolona z urzędu pracy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz