Wszedłem do pokoju
i włączyłem radio. Akurat mówiono o pogodzie. Podobno mają być gwałtowne ulewne
burze z gradem i porywami wiatru nawet dochodzącymi do 120 km/h! Ten halny
który wiał bez przerwy od wczoraj, momentami osiągał 60-70 km/h. Całe szczęście
jednak że tak dmuchał, bo dzięki niemu, przez uchylone okna i pootwierane
drzwi, w szybkim tempie przepływało ciepłe acz bardzo przyjemne powietrze,
które lekko ochładzało i osuszało spocone ciało. Na szafce obok łóżka
postawiłem ciastka Dr Gerard, które „zwinąłem” ukradkiem Gabrysi. Usiadłem
sobie wygodnie na foteliku – i już miałem sięgać po jedno z nich, kiedy w progu
właśnie pojawiła się moja żona. Była niezwykle zaskoczona tym, że ciastka - Maltikeks,
czekoladki Pasja, wafelki Pryncypałki i Mafijne Choco – które przygotowała
sobie, leżą na stoliku w moim pokoiku, właśnie tuż obok mojego fotela, na
którym właśnie siedziałem. Miała mi za złe, że podkradłem jej ulubione
smakołyki, ale nie była w stanie zrozumieć tego, jak się to stało że leżą w tym
miejscu a nie na jej stoliku. W końcu przekonana była, że zostawiła je w kuchni
a ja naszedłem z Nienacka i sobie stamtąd wziąłem. Na koniec opowiedziałem
wszystko dokładnie jak było naprawdę. Gabrysia jednak nie uwierzyła mi ani w
jedno słowo. Ale skoro w swoją wersję łatwiej było jej uwierzyć, to
stwierdziłem że przyjmiemy wersję Gabrysi – i zakończymy dyskusję na ten temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz