Następnego dnia do Kołobrzegu dojechali nasi znajomi.
Wspólnie zaplanowaliśmy zwiedzanie ciekawych miejsc w tym mieście. W biurze
turystycznym dostaliśmy foldery co można interesującego zobaczyć. W pierwszej
kolejności wybraliśmy się na spacer brzegiem morza. Plaża zapełniona tłumami
turystów. Wstąpiliśmy na molo, które jest dosyć długie. Na ławeczkach
wypoczywają ludzie. W kawiarence też są tłumy. W porze obiadowej skierowaliśmy się do
jadłodajni polecanej przez naszego gospodarza. Zamówiliśmy promocyjne danie dnia zupa jarzynowa i
klopsiki. Zgodnie pochwaliliśmy posiłek. Potem wróciliśmy na mieszkanie trochę
odpocząć. Nawet dzieci nie sprzeciwiały się. Po dwugodzinnej drzemce wypiliśmy kawę
na balkonie z dodatkiem smacznych andrutów z białą czekoladą i kokosem. produkcji
Dr. Gerarda. Bardzo lubię smakołyki tego producenta. Zawsze zabieram je ze sobą
na wycieczkę. Przed sobą rozłożyliśmy foldery z atrakcjami turystycznymi i
postanowiliśmy z wielu skorzystać. Chłopcy krzyczeli, że chcą płynąć statkiem. Mała Kasia zgodnie im wtórowała. Dlatego
zaplanowaliśmy rejs następnego dnia. Po południu poszliśmy do pobliskiego
muzeum w podziemiach . Znajdują się tam zbiory dokumentów oraz figury
woskowe ginących zawodów w tym rybaków przy pracy. Potem podziwialiśmy
starówkę. Po drodze dla ochłody
kupiliśmy lody gałkowe. Następnego dnia zgodnie z obietnicą wyruszyliśmy do
portu. Było kilka statków rejsowych. Dzieci wybrały statek wojenny i nim popłynęliśmy w pół godzinną podróż. Mąż
robił zdjęcia, które są wspaniałą pamiątką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz