poniedziałek, 16 lipca 2018

wczasy nad morzem cz. 1


Lipiec to okres urlopu wypoczynkowego. Ludzie przemieszczają się nad morze, w góry, za granicę oraz odwiedzają swoje rodziny. W tym roku z mężem, czteroletnią Moniką i sześcioletnim Kamilkiem. Zaplanowaliśmy wyjazd nad polskie morze. Jechaliśmy pociągiem do sławna w przedziale matki z dzieckiem. Maluchy nie mogły zasnąć i marudziły. Dopiero po północy napiły się herbatki, zjadły parę ciasteczek Dr, Gerarda i zasnęły. Pół roku wcześniej zarezerwowaliśmy domek kempingowy  w miejscowości Wicie. Jest to wioska rybacka leżąca nad samym morzem. Liczy 47 stałych mieszkańców. Ta miejscowość  znajduje się między Rusinowo, a Darłówkiem. Także blisko jest do znanego nam Jarosławca. Największy kłopot jest z dotarciem, ponieważ nie dojeżdżają tam autobusy, ani busy. Gospodarz pokierował nas, abyśmy dojechali na skrzyżowanie do Rusinowo, a on po nas przyjedzie. Tak więc zrobiliśmy i szczęśliwie dotarliśmy do Wici. Po przyjeździe musieliśmy odświeżyć się i trzy godziny wypocząć. Potem pierwsze kroki poniosły nas w stronę morza. Na szczęście szliśmy wolniutko dziesięć minut. W tym czasie wiał silny wiatr i było chłodno. Na dodatek plaża kamienista. To dopiero pierwszy dzień i pogoda może się zmienić. Dzieci po raz pierwszy zobaczyły morze i trochę były zaskoczone ogromem wody. Po paru minutach zachowywały się jakby co rok przyjeżdżały. Po długim spacerze poczęstowałam ich torcikiem zbożowym produkcji  Dr. Gerarda, a potem poszliśmy poszukać tańszego obiadu.        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz