Wreszcie po kilkugodzinnej jeździe ich pociąg wtoczył się do
stacji docelowej. Stacją tą była Gdynia. Miasto to przywitało ją ładną
popołudniową pogodą. Z nieba padały na nich promyki słońca, co powodowało u
nich dobre samopoczucie, a Ola była wręcz szczęśliwa bo w taką pogodę będzie
mogła się kąpać w morzu na co liczyła. Następnie cała trójka poszła na postój
taksówek skąd pojechali do swojego hotelu. Zameldowali się w recepcji, a
pracownik recepcji podał im klucze do pokoju, które to już na nich czekały. Po
odświeżeniu się ruszyli na miasto gdyż godzina była jeszcze wczesna. Zaraz obok
hotelu mieścił się sklepik do którego zaszli. Pan Witold zlustrował towar jaki
był na sklepie i nagle się uśmiechnął, oto na półce wypatrzył swoje ulubione
łakocie, a były to takie rarytasy jak witam ciastko na dzień dobry oraz prynci
torcik od jego zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich
wytwórca Dr Gerard i poprosił panią sprzedawczynie o kilka opakowań dodając
jeszcze od siebie no to będziemy stałymi bywalcami u pani w sklepiku na czas
urlopu. Następnego dnia już od samego rana wybrali się na plażę na co tak Ola
czekała. Po zwiedzeniu Gdyni, ruszyli na zwiedzanie następnego miasta Sopotu,
tu oczywiście przespacerowali się po molo. Na zwiedzanie Gdańska poświęcili
najwięcej czasu. W miarę jak mijał czas ich skóra przybrała oliwkowy kolor, a
pani Krystyna mówiła do męża, teraz to w pracy będę mogła koleżankom pochwalić
się taką wspaniałą opalenizną. Oczywiście, że zaglądali oni do sklepiku gdzie
tak jak zapowiedział pan Witold byli stałymi bywalcami. Oczywiście, że nie
wszystko mogli zwiedzić, więc podjęli decyzję, że za rok znowu tu zawitają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz