Wreszcie nadszedł ten upragniony dzień kiedy to państwo
Kowalscy zaczynają urlop. Już od samego rana w ich mieszkaniu panował rwetes,
oczywiście, że rzeczy już mieli spakowane, ale pani Krystyna pobieżnie
sprawdziła jeszcze raz torby z bagażami czy niczego nie zapomnieli. Po
upewnieniu się, że niczego nie brakuje zaczęła robić śniadanie. Domownicy już
siedzieli na krzesłach za stołem, gdy ich córka powiedziała do mamy czy ich
ulubione ciastka, a są to takie rarytasy jak witam ciastko na dzień dobry oraz
torcik zbożowy od ich zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich
wytwórca Dr Gerard znajdują się w plecaczku razem z kanapkami na czas podróży.
Pani Krystyna tylko pokręciła głową i powiedziała o tym to na pewno pamiętałam.
Po śniadaniu pan Witold zamówił taksówkę, ta przyjechała bardzo szybko i po
chwili już byli na dworcu kolei PKP. Przeszli na peron gdzie miał odjechać ich
pociąg, a ten po dziesięciu minutach z łoskotem podjechał. Zajęli miejsca w
przedziale i tak weseli czekali jego odjazdu. Wreszcie pociąg ruszył, a Ola
siedząc na miejscu przy oknie przyglądała się jak zmienia się krajobraz. W
przedziale oprócz nich podróżowała także pani z córką w Oli wieku. Pani
Krystyna wyciągnęła ulubione ciastka i podała je Oli, a ta poczęstowała
współpasażerki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz