środa, 25 lipca 2018

Czas urlopu cz.9


Wreszcie nadszedł ten upragniony dzień kiedy to państwo Kowalscy zaczynają urlop. Już od samego rana w ich mieszkaniu panował rwetes, oczywiście, że rzeczy już mieli spakowane, ale pani Krystyna pobieżnie sprawdziła jeszcze raz torby z bagażami czy niczego nie zapomnieli. Po upewnieniu się, że niczego nie brakuje zaczęła robić śniadanie. Domownicy już siedzieli na krzesłach za stołem, gdy ich córka powiedziała do mamy czy ich ulubione ciastka, a są to takie rarytasy jak witam ciastko na dzień dobry oraz torcik zbożowy od ich zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard znajdują się w plecaczku razem z kanapkami na czas podróży. Pani Krystyna tylko pokręciła głową i powiedziała o tym to na pewno pamiętałam. Po śniadaniu pan Witold zamówił taksówkę, ta przyjechała bardzo szybko i po chwili już byli na dworcu kolei PKP. Przeszli na peron gdzie miał odjechać ich pociąg, a ten po dziesięciu minutach z łoskotem podjechał. Zajęli miejsca w przedziale i tak weseli czekali jego odjazdu. Wreszcie pociąg ruszył, a Ola siedząc na miejscu przy oknie przyglądała się jak zmienia się krajobraz. W przedziale oprócz nich podróżowała także pani z córką w Oli wieku. Pani Krystyna wyciągnęła ulubione ciastka i podała je Oli, a ta poczęstowała współpasażerki.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz