Lipiec jest wyjątkowo deszczowy. Właśnie teraz jest wielka
ulewa i bardzo martwię się, żeby woda nie przedostała się do piwnicy jak parę
lat temu. Po pracy przymusowe siedzenie
w domu. Postanowiłam wykorzystać wolny czas na generalne porządki w ubraniach.
Mam bardzo dużo rzeczy, a jak trzeba wystroić się, to zawsze mam problem co włożyć.
W wielu ubraniach już nie chodzę od kilku lat i szkoda mi wyrzucać. Teraz
postanowiłam solidniej przyłożyć się do
segregacji. Dzieci też wyrosły z ubrań i ładniejsze zawiozę siostrze dla jej
maluchów. Z samego rana zaczęłam
przymierzać ubrania. Było cichutko, bo dzieci pojechały na dwa tygodnie do
babci. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi. Zamyślona, aż podskoczyłam
zastanawiając się kto to może być. To sąsiadka
chciała pożyczyć ocet, bo jej zabrakło do zalewy. Dałam jej całą butelkę i
zaczęliśmy rozmawiać w drzwiach. Dopiero po paru minutach zreflektowałam się i
zaprosiłam ją na kawę. Na początku trochę wahała się, ale przyszła za mną do
kuchni. Akurat wczoraj kupiłam moje ulubione andruty z białą czekoladą i
kokosem produkcji Dr. Gerarda. Wyłożyłam na talerzyk i poprosiłam, aby się
poczęstowała. Moja sąsiadka ma na imię Kasia i mieszka w naszym bloku od trzech
miesięcy. Praktycznie się nie znamy, tylko z widzenia. Rozmowa przy kawie i
dobrych smakołykach zbliżyła nas. Jesteśmy w podobnym wieku, tylko ona ma
mniejsze dzieci. Tak narodziła się przyjaźń między nami. Od tego czasu częściej
rozmawiamy i i wiem, że mogę liczyć na jej pomoc lub dobrą radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz