Wychowawczyni uśmiechnęła się na widok dużej ilości żołędzi.
Większość przedszkolaków nie przyniosła. Lecz wystarczyło dla wszystkich. Panie
podchodziły do każdego malucha i im pomagały. Takie zajęcia manualne zainteresowały
wszystkie dzieci. Kasia przebywa razem z Piotrusiem, chociaż jest młodsza o dwa
lata. Na początku bardzo płakała nie chciała zostawać w przedszkolu dlatego
przeszła do grupy brata. Następnego dnia zaplanowana była wycieczka po parku i
na pocztę. Korzystając z pięknej słonecznej pogody jak zwykle poszliśmy do
parku. Dzieci biegały po dywanie liści. Piotruś pierwszy zaczął szukać starszej
pani z pieskiem. Przeszliśmy koło każdej ławeczki i nie było jej. Zmartwił się,
a Kasia chciała pobawić się z pieskiem. Powiedziałam, że może źle się poczuła.
Teraz Piotruś martwił się i chciał iść do niej. Niestety nie znałam adresu.
Koło bloku spytałam wychodzącego właśnie pana czy zna panią z jamnikiem. Podał
mi numer mieszkania i zapukałam do niej. Pies głośno szczekał, a dopiero po
minucie zobaczyliśmy znajomą. Opowiedziałam o naszych niepokojach. Weszliśmy do
mieszkania, ale nie chciałam zakłócać spokoju. Opowiedziała jak upadła na
śliskiej posadzce w łazience. Trochę potłukła sobie łokcie i kolana.
Zaproponowałam, że wyjdziemy z pieskiem
przed blok. Zgodziła się i poszliśmy z dziećmi. Trzymałam pieska na smyczy. Pod
wieczór przyniosłam jej zupę i na deser smaczne ciasteczka francuskie posypane sezamem Dr.
Gerarda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz