Mamy
jesień, pierwsze chłody, obfite deszcze. W takich chwilach myślami wracamy do
wakacji. Do tych cudownych dni nad polskim morzem. Ale nie jest źle, w dobie
cyfryzacji możemy na żywo oglądać nasze ulubione kurorty. Wystarczy uruchomić
komputer, wejść na stronkę internetową i już. Przed naszymi oczami ukazuje się
widok na żywo. Aby było jeszcze przyjemniej proponuję ciastka francuskie
posypane sezamem firmy „dr Gerard” lub jakieś słone przekąski. Ja piję kawę bez
niczego słodkiego. Zaraz pójdę do lodówki po sernik. Gdy tak patrzę na
wzburzone morze i fale, które pochłonęły plaże, to nie mogę oderwać oczu od
monitora. Szum wiatru zza okna uwiarygadnia film z kamery. Czuję się, tak
jakbym stał przy oknie i spoglądał na Bałtyk. Z każdą minutą doceniam żywioł,
jakim jest woda i wiatr. Piękno, ale i zagrożenie, jakie niosą fale muszą być zakorzenione
w świadomości ludzkiej. I musimy być odpowiedzialni za siebie i najbliższych. Nie
ma beztroskiej zabawy nad wodą. Wystarczy jedna chwila i człowiek gaśnie. Sam się
o tym przekonałem, jaka to potęga. Bawiąc się z dziećmi w falach, nie zwróciłem
uwagi i jeden z większych grzbietów, pokrył mnie wodą i porwał mi kapelusz z
głowy. Dzieciaki były bezpieczne, trzymaliśmy się mocno za ręce. Na plecach odczułem
siłę, która popchnęła mnie do przodu. Od tego momentu nie pozwoliłem sobie na
brak skupienia. Mama będąca na brzegu miała sporo zabawy, jednak była czujna. W
każdej chwili była gotowa wznieść alarm. Ratownicy byli bardzo profesjonalni. Obserwowali
ludzi na plaży i w wodzie. Ratowali nawet dmuchane materace i parasole plażowe.
Każdego dnia cieszyli się, że nie mieli poważnych interwencji. Wypoczywający również
zachowywali się rozsądnie, gdy był zakaz kąpieli, spacerowali grupkami albo
siedzieli na kocach pijąc kawę czy herbatę. Towarzyszyły im słodycze albo krakersy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz