piątek, 26 października 2018

Wyprawa na ryby cz.10


I tak na dzień przed wyjazdem na ryby zaraz po pracy pan Witold udał się na kopanie robaków. Z domu wziął z sobą saperkę oraz blaszaną puszkę i udał się w stronę lasu. Tu doszedł do znajomej polanki i zaczął wykopywać robaki. Nie trwało to długo gdy nakopał żądaną ich ilość, Zadowolony z siebie ruszył z powrotem do domu. W sobotni poranek wstał skoro tylko zaczęło świtać , a myślami był już nad rzeką. Odświeżył się pod prysznicem i przyrządził sobie śniadanie. Następnie zaczął robić sobie kanapki do przekąszenia podczas łowienia ryb. Zapakował je do chlebaka ale nie zapomniał także o czymś na słodko. W jego chlebaku wylądowały jeszcze takie rarytasy jak ciastko francuskie posypane sezamem oraz markizy od jego zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard. Tak zaopatrzony wziął swoje wędki z przedpokoju oraz skrzyneczkę i ruszył na parking osiedlowy do samochodu. Po dotarciu do niego zadzwonił jeszcze do kolegów informując ich, że za chwilę po nich przyjedzie. Po przeszło godzinnej jeździe dotarli do miejsca, które to wybrali na wędkowanie. Pierwsze branie miał pan Witold i złowił dorodnego szczupaka. W trakcie łowienia raczył się swoimi ulubionymi ciastkami, nawet poczęstował nimi swoich kolegów, a ci dopytywali się gdzie można kupić tak dobre rarytasy. Wszyscy stwierdzili, że ten wypad na ryby należy zaliczyć do udanych bo każdy z nich złowił ryby w pokaźnej ilości i już snują plany na następny wypad. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz