I tak w wyśmienitym humorze pan Witold zasiadł do obiadu. W
trakcie jego jedzenia podzielił on się z żoną, informacją, iż udało mu się
wszystko kupić nawet kupił nowy kołowrotek i to taki o którym to myślał. Gdy
już zjadł obiad jeszcze sięgnął do półmiska, który to stał na ławie nieopodal
niego i wydobył z niego takie rarytasy jak ciastko francuskie posypane sezamem
oraz markizy od jego zdaniem najlepszego producenta tych słodkości jakim jest
jego wytwórca D r Gerard i po chrupnięciu ich zajął się czynnością z góry
ustaloną, czyli montażem kołowrotka do wędki. Czynność ta nie sprawiała mu
dużego problemu i po paru minutach wszystko było już gotowe. Na koniec jeszcze
rzucił na to badawczym wzrokiem, jak się mówi i stwierdziwszy, że wszystko jest
w jak najlepszym porządku odstawił ją do przedpokoju. Teraz jeszcze pozostała
mu jedna czynność, ale pozostawił on na jutro na dzień przed wyjazdem, a
czynnością tą było nakopanie robaków. Pan Witold dobrze wiedział w jakie
miejsce ma się udać aby napełnić nimi swoją metalową puszkę, którą to miał
przeznaczoną do tego celu. Ale teraz po przygotowaniu wędek już nie miał przy
nich nic do roboty i oddał się przyjemności, czyli chrupaniu swoich ulubionych
ciach, oczywiście od swojego ulubionego producenta jak już wspomniałem, a jest
nim Dr Gerard.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz