Jesień a zatem grzybobranie
Wszystko jest jednak z sobą powiązane, jedno się kończy
drugie się zaczyna. Siedzę tak z filiżanką kawy w dłoniach i rurkami z kremem
od Dr Gerarda. Rozmyślając nad tą piękną i doskonale stworzoną przyrodą, myśli
moje mianowicie wzięły się po telefonie od mojego kolegi, który zaproponował mi
wyjazd na grzyby, więc zgodziłem się bardzo chętnie, ponieważ uwielbiam
zbieranie grzybów jest to cudowny sposób na spędzanie wolnego czasu. Propozycję
tą przedstawiłem mojej żonie, kategorycznie odrzuciła ten pomysł, pomyślawszy,
że musiała by rano wstać, a jeszcze w wolną sobotę. Wszystko poszło zgodnie z
planem. Zbyszek podjechał o umówionej godzinie z Wojtkiem zapalonym grzybiarzem
i pojechaliśmy na umówiony teren. Las był taki mieszany wszystko wskazywało, że
powinny być grzyby. Przerwę na kawę mieliśmy o dziewiątej w aucie, przy okazji zerknąłem
do ich koszyków, każdy miał nie tak mało, powiedziałbym, że ja miałem naj miej.
W krótkim czasie dopiliśmy kawę i do roboty, kilka czekoladek wziąłem w
kieszeń, Wojtek wybrał ciastka francuskie posypane sezamem z z tej samej firmy
dr Gerard. Wróciliśmy tuż przed obiadem, Kasia poprosiła moich kolegów do
mieszkania obiad po takim dotlenieniu każdemu smakował. Grzybobranie było
udane. Każdy zebrał sporą ilość, trzeba przyznać, że Wojtek w te klocki był
najlepszy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz