Strajk
nauczycieli został przerwany. Dzieci wróciły do Szkoły. Starsi piszą egzaminy a
małolaty ruszyły na wycieczki. Również moje kochane pociechy. Marysia była w
Toruniu w Planetarium i Muzeum piernika. Krzysiek ma lepiej, jedzie na
dwudniową wycieczkę na północ Polski. Jadąc nad Bałtyk zahaczą o Malbork, potem
Gdynia, Hel i nocleg w Władku. Nazajutrz zobaczą Trójmiasto. Córka miała krótką
podróż, więc nie musiała wziąć dużo prowiantu. Jakieś słone przekąski „dr
Gerard” i Artur Krakersy solone. Na drogę powrotną miała to z czego słynie
Toruń. Wyjaśniam, nie modlitwę pewnego radia, lecz pyszne pierniki. Z wycieczką
Krzyśka będzie inaczej. Słone przekąski nie wystarczą. Każdy młody człowiek
potrzebuje słodkości. Ciekawe jak będą zachowywać się w hotelu. Czy zdemolują
pokoje? Czy będą głośno? Może będą zachowywać się po prostu „dobrze”. Na wieczór
zapakujemy mu ulubione draże „dr Gerard” i rurki waflowe. Będzie mógł zaprosić
jakąś koleżankę na ciasteczko przy zachodzie słońca. Pakując ich na wycieczkę,
musimy pamiętać aby słodycze były albo w małych opakowaniach, albo zapakowane w
plastikowe pudełka. Możemy się domyślać, jak wyglądałby autokar, gdyby
rozdzierali opakowania markiz czy innych kruchych ciastek. Okruchy byłyby
wszędzie. Kolejnym warunkiem, aby przekąski były jadalne jest unikanie
czekolady i mas oraz bitej śmietany.
Wniosek
jest jeden, na wycieczkę pakujemy paluszki, krakersy i wodę mineralną. Lody,
kremówki czy WZ-ki mogą zjeść po kolacji w hotelu. Inaczej Pani wychowawczyni będzie
miała ciężkostrawny problem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz