Witam.
I tak kolejny mój post, który opowiada o wycieczce rowerowej, w towarzystwie
moich znajomych, oraz słodyczy firmy ,,Dr Gerard”. Ciasteczka Pryncypałki,
markizy Mafijne oraz biszkopty Juppi, były naszym paliwem. Po dotarciu nad
jezioro, i rozłożeniu się na upragnionym piasku, nastąpiła błogie, upragnione
leżakowanie. Niestety, odpoczynek nie trwał długo. Nad jezioro nadciągały
czarne chmury. Musieliśmy szybko znaleźć bezpieczne miejsce. Byliśmy wściekli
na pogodę. Tyle kilometrów, tyle planów, i nic nie wyszło. Burza nadciągnęła szybko.
Schowaliśmy się do jednej z restauracji. Zamówiliśmy obiad, a deser miałam w
plecaku. Deser, czyli pyszne słodycze ,,Dr Gerard”. Jeszcze miałam Pryncypałki.
Minęła jedna godzina, burza przeszła, ale nadal padało. A właściwie lało jak z
wiadra. No cóż, nadal siedzieliśmy w restauracji. Robiło się późno, a jeszcze
przed nami droga powrotna. Minęła kolejna godzina, troszkę mniej padało.
Postanowiliśmy wracać. Droga powrotna była męcząca. Jechaliśmy naprawdę szybko,
nie zatrzymywaliśmy się, tylko do przodu. Do domów wróciliśmy cali mokrzy, nie
było na nas suchej nitki. Od razu wzięłam gorącą kąpiel, a potem do łóżeczka z
biszkoptami Juppi ,,Dr Gerard”. Następnym razem, jak wybierzemy się na taką
wycieczkę, zabierzemy ze sobą coś od deszczu, a może załatwimy sobie noclegi w
domkach letniskowych. Nie ma, co narzekać, przygoda była. Będzie, co wspominać.
Ja szybko na rower nie wiądę. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz