piątek, 21 czerwca 2019

W poszukiwaniu kwiatów.


          Wakacje, dzisiaj pierwszy dzień. Pogoda płata figle. Upał, słońce za chwilę chmury, deszcz, burza. Co robić? W domu brak powietrza, na dworze też. Po deszczu trochę się zmieniło, ale na chwilę. Moja Marysia każdą wolną chwilę spędzałaby z kuzynkami. W roku szkolnym wiadomo, nauka, treningi. Nie ma czasu, aby się często spotykać. Dzisiaj, gdy otworzyła oczy, namawiała mnie bym zadzwonił do cioci. Kuzynka chętnie się zgodziła, jednak wcześniej musiałem załatwić jedną sprawę. Zapakowałem markizy Mafijne firmy „dr Gerard”, wystawiłem rowery i mogliśmy jechać. W tym okresie towarem elitarnym, są płatki kwiatów. Wiąże się to z naszą religią. Dziewczyny sypią kwiatki, i rodzice muszą dostarczyć ich nieziemską ilość. Wszystkie róże i inne rośliny spod balkonów oskubane, trawniki przeczesane, każdy mak zerwany. Niedaleko nas są łąki, postanowiliśmy pojechać tam z dziewczynami. Więcej nas jechało, więc musieliśmy zapakować więcej przekąsek. W sklepiku osiedlowym kupiliśmy „Pryncypałki i biszkopty Juppi!”. Już z daleka ukazała nam się czerwona łąka, Kwiaty maku kwitły tak pięknie i tak gęsto, że aż żal było je zrywać. Torby papierowe zapełniliśmy w kilka minut. Rozłożyliśmy koce i zjedliśmy słodycze, które zabraliśmy ze sobą. Nie mogliśmy długo siedzieć, ponieważ płatki mogły zwiędnąć lub sparować. Cała wyprawa trwała godzinę. Co robić dalej? Ja zająłem się rozkładaniem kwiatków w lodówce a dziewczyny wyjadły w tym czasie wszystkie lody. Krzysiek okazał się nie lada refleksem, rzutem na taśmę uratował jednego dla siebie. Mi zostały wafelki w czekoladzie, które zjadłem do kawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz