Na dobry początek polecę mieszanie smaków. Jednym słowem jest
to eksperyment. Na stronce Dr Gerarda, w słynnej Deserotece, pojawił się wspaniały
przepis na „Placek budyniowy na MARKIZACH MAFIJNYCH z musem jabłkowym”.
Jednakże polecam pomysł wymieszania smaków, czyli dodanie „solonego karmelu”. Idealnie
się komponuje, a smakuje jeszcze lepiej!
http://drgerard.eu/przepisy
Odkąd sięgam pamięcią, w dzieciństwie, gdy nie było mamy
dzień lub dwa, ojciec starał się zaimponować nam w kuchni. Nie był co prawda kulinarnym
geniuszem, ale laikiem również nie był. Praca w delegacji nauczyła go
zaradności w kuchni. Pamiętam jak ojciec lubił eksperymentować z przyprawami i warzywami,
a efekt końcowy tychże eksperymentów był oczywiście smaczny tyle, że bardzo
pikantny. Mamę również czasami nachodziła fantazja na mieszanie przeróżnych
smaków, tyle że w słodkich wypiekach. Najbardziej utkwił mi w pamięci sernik na
zimno produkcji mamy. Za każdym razem wyglądał inaczej, tj. dolna część pod
galaretką składała się z co najmniej dwóch warstw np.: kakaowej i waniliowej, a
zdarzało się, iż udawało się zrobić cztery warstwy i każda była inna. To samo robiła
z galaretką na serniku. W najgorszym przypadku, z braku czasu, zalewała sernik
jednym smakiem galaretki np.: agrestowym. Przeprowadzała również eksperymenty
na innych wypiekach np.: murzynek rozcięty na dwie lub trzy warstwy i
przełożony, równie eksperymentalną, masą dla pobudzenia doznań smakowych.
I jak w każdej dziedzinie życia, potrzeba okazała się matką
wynalazku i wymyśliła konkretną, oryginalną nazwę, czyli „foodpairing”. Ale co to
takiego i z czym to się je?
Prostymi słowami jest to sztuka łączenia smaków, a jest ich
całe mnóstwo i mogłoby się wydawać, że wszystko już stare i odkryte. Nic bardziej
mylnego! Wszystkie produkty połączone w niecodzienne pary dają nam co najmniej
piorunujące efekty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz