Witam.
Pewnego dnia zostałam mile zaskoczona . Mój mąż zaprosił mnie na kolację do
drogiej restauracji. Wcześniej wręczył
mi bukiet kwiatów, oraz moje ulubione kruche ciasteczka WitAM firmy ,,Dr
Gerard”. Byłam mile zaskoczona. Ubrałam się elegancko i poszliśmy z mężem na
kolację. Restauracja piękna, z wielkim kominkiem. Muzyka w łagodnych klimatach.
Wszystko było pięknie, dopóki nie zaczęliśmy zamawiać dania. Zaczęliśmy od
przystawek , potem danie główne i deser. Porcje były ledwo widoczne na talerzu.
Pod nosem śmiałam się, że mąż się tym nie naje. Nic nie mówiłam. Danie główne
nie wiadomo co to było. Przy deserze nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem,,
mina mojego męża mówiła za wszystko. Mąż był głodny jak wilk. Posiedzieliśmy
przy lampce wina, porozmawialiśmy i udaliśmy się na prawdziwą kolację. A gdzie?
Wiadomo do własnego domu i własnej lodówki. W restauracji było naprawdę miło,
ale nie ma to jak we własnym domu. Zrobiłam po swojemu kolację, a na środek
stołu postawiłam swój deser. Deserem był wielki talerz ulubionych słodyczy ,,Dr
Gerard”. Na talerzu znalazły się ciastka Mafijne, Jungle oraz czekoladki Pasja.
Do naszej kolacji dołączyły dzieci. Wszyscy się śmieliśmy z pobytu w
restauracji. Małe porcje, a ceny jak za zboże. Ale każdy wie, że luksus kosztuje
i inaczej smakuje. Czasami warto spróbować czegoś innego, tylko nie zmieniamy
naszych ulubionych kruchych łakoci ,,Dr Gerard”. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz