Szkolne zmiany
Czas leci do przodu nieubłagalnie jak u wszystkich , kiedy
nasz syn uczęszczał do szkoły podstawowej, to w domu i poza domem wszędzie było
go pełno. Koledzy codziennie, koleżanki, dom był taki wypełniony, że czasami
było tych wesołości zadurzo. Teraz kiedy mieszka poza domem przyjedzie raz w
tygodniu to w domu powstała wielka pustka, za to mama kiedy synek przyjeżdża
dba aby mu niczego nie brakowało, kupione słodycze z najlepszej firmy Dr Gerard,
czekały na półce: czekoladki pasja, zwierzaki maślane i wiele innych łakoci tej
ulubionej firmy. W rozmowie telefonicznej umówiłem się że będę czekał na
dworcu, pociąg nieco się spóźniał, pomogłem mu zabrać torbę i biegiem do
samochodu, bo deszcz padał coraz bardziej. Gdy tylko dojechaliśmy, synek
przywitał się ze swoją mamusią która nakładała gorący obiad, były to kotlety
mielone oraz surówka z czerwonej kapusty, kompocik z wiśni, to wszystko co,
Bartuś lubi najbardziej. Po obiedzie puł godzinki przerwy, dużo pytań czy” czy
jest dobrze w tej szkole, jacy nauczyciele, kiedy tak sobie rozmawiali, podałem
deser który Kasia wcześniej przygotowała był to deser z biszkoptów lekkich i
świeżych pałeczek morelowo śmietankowych oraz sernik na zimno z tęczowych
galaretek z biszkoptami, z przepisu zaczerpniętego ze strony internetowej Dr
Gerard. Nastrój panował typowo rodzinny tylko te łakocie kusiły swoim wyglądem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz