Do miejsca docelowego dotarli gdzieś koło południa. Słonko
akurat było w zenicie i bardzo mocno grzało swoimi złocistymi promykami.
Najpierw zajęli się wypakowywaniem swoich rzeczy z bagażnika samochodu, a jak
się okazało to obie dziewczynki podczas jazdy pod domek nad jezioro zjadły
pokaźną ilość ciach takich jak witam ciastko na dzień dobry oraz pryncytorcika
od ich zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr
Gerard, które to przezornie wzięły z sobą, Teraz to pan Witold napompował
materac dmuchany a Ola wraz z koleżanką zaraz pobiegły z nim do wody. Jak się
okazało temperatura wody była akurat do
kąpieli, więc i po niedługim czasie i Pan Witold wraz z małżonką pływali w
jeziorze. Dziewczynki co pewien czas wybiegały na brzeg i sięgały do reklamówki
z której to wydobywały swoje rarytasy do pochrupania. Pani Krystyna powiedziała
do męża coś mi się wydaje, że dziewczynkom może nie starczyć tych słodkości jak
będą tak często je podjadać. Czas mijał im bardzo szybko, nawet się skusiły i
pod okiem instruktora spróbowali swoich zdolności żaglowych. Tu najlepszą
żeglarką okazała się Ola i nawet zebrała kilka pochwał od instruktora. I tak
minęły im dwa dni pobytu nad jeziorem, ale wyjeżdżając już snuli plany na
następny przyjazd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz