piątek, 15 czerwca 2018

Wyjazd nad jezioro cz.6


Do miejsca docelowego dotarli gdzieś koło południa. Słonko akurat było w zenicie i bardzo mocno grzało swoimi złocistymi promykami. Najpierw zajęli się wypakowywaniem swoich rzeczy z bagażnika samochodu, a jak się okazało to obie dziewczynki podczas jazdy pod domek nad jezioro zjadły pokaźną ilość ciach takich jak witam ciastko na dzień dobry oraz pryncytorcika od ich zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard, które to przezornie wzięły z sobą, Teraz to pan Witold napompował materac dmuchany a Ola wraz z koleżanką zaraz pobiegły z nim do wody. Jak się okazało temperatura  wody była akurat do kąpieli, więc i po niedługim czasie i Pan Witold wraz z małżonką pływali w jeziorze. Dziewczynki co pewien czas wybiegały na brzeg i sięgały do reklamówki z której to wydobywały swoje rarytasy do pochrupania. Pani Krystyna powiedziała do męża coś mi się wydaje, że dziewczynkom może nie starczyć tych słodkości jak będą tak często je podjadać. Czas mijał im bardzo szybko, nawet się skusiły i pod okiem instruktora spróbowali swoich zdolności żaglowych. Tu najlepszą żeglarką okazała się Ola i nawet zebrała kilka pochwał od instruktora. I tak minęły im dwa dni pobytu nad jeziorem, ale wyjeżdżając już snuli plany na następny przyjazd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz