środa, 3 października 2018

Powroty



Jesienne mgły spowiły pola, z których plony znikły już dawno temu. Tchną pustką i przenikliwym chłodem. Jedynie gdzieś w oddali chwieje się na wietrze zagon poszarzałej kukurydzy, o której zapewne gospodarz zapomniał. Ola dziwnie się czuje widząc ten bury, smętny krajobraz. Gdy dwa miesiące temu opuszczała rodzinne strony było tu zupełnie inaczej: zielono, słonecznie i ciepło. Teraz dopiero zdała sobie sprawę jak długo nie odwiedzała swoich bliskich. Codzienność pochłonęła ją tak bardzo, iż nie spostrzegła się nawet, że już upłynęło tyle czasu od jej wyjazdu z domu. Zanim przekroczyła próg, upewniła się jeszcze, że czekoladki i inne słodycze Dr Gerard ma pod ręką. Chce tym słodkim upominkiem obłaskawić zaniedbanych rodziców i dziadków, którzy codziennie nadaremno wyczekiwali swojej ukochanej córki i wnuczki. Rodzina widząc niepewnie zbliżającą się Olę z radością wyszła jej naprzeciw. Dziewczyna zrozumiała, że nie mają żalu. Z czułością i uniesieniem przytulali ją do siebie na powitanie. Doświadczeni życiem rodzice i tym bardziej dziadkowie mają wiele wyrozumiałości dla swojej latorośli. Wiedzą, że w pogoni za własnym szczęściem łatwo jest zapomnieć o tym co ważne. Ale ufają, że ich mądre dziecko prędzej czy później odnajdzie drogę do domu, do stęsknionej, kochającej rodziny, z której wyrosła dla świata. Gdy powitania dobiegły końca a chwile uniesień przeistoczyły się w zwykłą ale serdeczną rozmowę, siedli sobie wygodnie w piątkę przy suto zastawionym stole, na którym swoje miejsce znalazły też przywiezione z odległego miasta słodycze Dr Gerarda. Ola z ekscytacją w głosie opowiadała o swojej pierwszej pracy w barze, o nowych znajomych a przede wszystkim jak sobie radzi w tym wielkim, obcym świecie bez niczyjego wsparcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz