Witam.
Słodycze ,,Dr Gerard”, uratowały mi te święta. Nakupiłam tony słodyczy. Były
to: draże, ciastka listki z cukrem i polewą, ciastka Artur krakersy solone oraz
ciastka Filusie czekoladowe. Rodzina była zachwycona, a ja miałam mniej pracy.
Rodzina i goście, byli zachwyceni moimi wypiekami, oczywiście mowa o ciasteczkach
najlepszych na świecie firmy ,,Dr Gerard”. Było głośno, było śmiesznie, było
cudownie. Spacerowaliśmy, oblewaliśmy się dużą ilością cieplej wody. Jeżeli o
tym mowa, to byliśmy na basenie. Współczuję pracownikom, bo oni pracowali, a my
świętowaliśmy na pływalni. Propozycja wyszła spontanicznie, i wszyscy ją
zaakceptowaliśmy. Nie zabrakło z nami na basenie słodyczy ,,Dr Gerard”, czyli
ciastek Filusi czekoladowych. Musieliśmy je zjadać po kryjomu w szatni. Na
basen takich rzeczy nie można wnosić. Chwilę moczenia się w wodzie, i myk do
szatni na ciacho. I tak wszyscy po kolei. Super była przy tym zabawa.
Moczyliśmy się tak około trzech godzin, aż na dobre pomarszczyliśmy się. Po
basenie, jeszcze przez kilka godzin, biesiadowaliśmy w domu. Po świętach, nic
nie zostało. Puste szafki i lodówka. I to bardzo dobrze, nic się nie
zmarnowało. A teraz po świętach, mogę znów iść na zakupy. I to z czystym
sumieniem, ponieważ nic nie wyrzuciłam. A sami wiecie jak to jest w naszych
domach. Dobrze, że za kilka dni majówka. Oj, mamy trochę planów, tylko żeby
była pogoda. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz