W kwietniu czeka mnie dużo pracy. W sobotę na działce posadziliśmy bób,
kapustę i cebulę. Podwórko mąż wcześniej pograbił i posiał trawę. Dzisiaj
podsypałam nawozami krzewy. W sobotę od samego rana nastawiłam się do mycia
okien. Po zimie okna są bardzo brudne. Do salonu kupiłam nowe firanki i jestem
ciekawa jak będą się prezentować. W południe odgrzałam wczorajszą zupę. Dzieci
Kamilek i Ania marudziły, bo chciały naleśniki. Zrobiłam parę specjalnie dla
nich. Przy okazji zrobiłam sobie kawę i podjadłam wafelki produkcji Dr.
Gerarda. Maluchy miały posprzątać swój pokoik. Pod wieczór prasowałam i
zawieszałam firany. Wieczorem byłam bardzo zmęczona. Pomimo tego nie mogłam
zasnąć. Następnego dnia rozbolała mnie głowa i gardło. Nie mogłam mówić i
połykać. Napisałam mężowi, aby zadzwonił do pracy. Ja poszłam do lekarza. W
przychodni było sporo ludzi i nie miałam terminu na dzisiaj. Czekałam około
trzy godziny na zbadanie. Okazało się, że mam zapalenie gardła i tchawicy. Panuje
tego rodzaju wirus i większość pacjentów ma podobne zmiany. Wróciłam do domu z
lekarstwami i zwolnieniem lekarskim. Porządki muszą poczekać, aż wyzdrowieje.
Martwiłam się, aby dzieci nie zachorowały i mąż. Przez pięć dni nie byłam w
stanie funkcjonować. Potem mój stan uległ znacznej poprawie. Na szczęście nikt
z domowników nie zachorował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz