środa, 24 kwietnia 2019

porządki świąteczne cz.1


W kwietniu czeka mnie dużo pracy. W sobotę na działce posadziliśmy bób, kapustę i cebulę. Podwórko mąż wcześniej pograbił i posiał trawę. Dzisiaj podsypałam nawozami krzewy. W sobotę od samego rana nastawiłam się do mycia okien. Po zimie okna są bardzo brudne. Do salonu kupiłam nowe firanki i jestem ciekawa jak będą się prezentować. W południe odgrzałam wczorajszą zupę. Dzieci Kamilek i Ania marudziły, bo chciały naleśniki. Zrobiłam parę specjalnie dla nich. Przy okazji zrobiłam sobie kawę i podjadłam wafelki produkcji Dr. Gerarda. Maluchy miały posprzątać swój pokoik. Pod wieczór prasowałam i zawieszałam firany. Wieczorem byłam bardzo zmęczona. Pomimo tego nie mogłam zasnąć. Następnego dnia rozbolała mnie głowa i gardło. Nie mogłam mówić i połykać. Napisałam mężowi, aby zadzwonił do pracy. Ja poszłam do lekarza. W przychodni było sporo ludzi i nie miałam terminu na dzisiaj. Czekałam około trzy godziny na zbadanie. Okazało się, że mam zapalenie gardła i tchawicy. Panuje tego rodzaju wirus i większość pacjentów ma podobne zmiany. Wróciłam do domu z lekarstwami i zwolnieniem lekarskim. Porządki muszą poczekać, aż wyzdrowieje. Martwiłam się, aby dzieci nie zachorowały i mąż. Przez pięć dni nie byłam w stanie funkcjonować. Potem mój stan uległ znacznej poprawie. Na szczęście nikt z domowników nie zachorował.           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz