Bardzo nie lubię sprzątać łazienki.
Chociaż często przecieram ciereczką.
Zbuntowałam się, bo nikt po sobie nie umyje wanny, ani prysznica. Zalegają
wyschnięte kropki po wodzie i włosy. W ten sposób można czyścić bez końca.
Teraz postanowiłam zmienić mojej rodzinie nawyki. Na początek uzbrojona w różne
środki czystości naturalne i sztuczne weszłam do łazienki walczyć z brudem. Najpierw
spryskałam Kabinę prysznicową octem w mniejszej ilości wody. Potem krany
owinęłam ściereczką nasączoną octem. Po zostawiłam na kilkanaście minut. Do
mycia fug zawsze robię pastę z sody oczyszczalnej i starą szczoteczką do mycia
zębów szoruje fugi. Potem przecieram dokładnie gąbką. Wracam do pozostawionego
kranu i szczoteczką czyszczę w trudno dostępnych miejscach. Następnie myje
szorstką stroną gąbki kabinę szczególnie w rogach. Wannę umywalkę też myję
pastą z sody. Płytki przecieram płynem do naczyń rozcieńczony wodą. Wszystko co
szoruje zaraz wycieram ściereczką na sucho. Jedynie wlewam do ubikacji gęsty
chemiczny płyn i szoruje osobną gąbką. Już na koniec wyczyściłam filtr z pralki
i szufladę na proszek. Łazience poświęciłam około dwóch godzin. W nagrodę
zrobiłam sobie kawę i otworzyłam nową paczkę czekoladowych wafelków Dr.
Gerarda. Te smaczne ciastka poprawiają mi humor. Odpoczywając pomyślałam o
kwiatach, które wymagają przesadzenia do nowej ziemi. Niektóre uschły i trzeba
je zastąpić nowymi. Jak widać praca w domu jest
przez cały czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz