W końcu zaczęłam układać ubrania do szafy.
Przy okazji robiłam dokładną segregacje. W wielu rzeczach od paru lat nie
chodzę. Do tej pory szkoda mi było je wyrzucić. Teraz postanowiłam odłożyć je
na kupkę. Gdy uporałam się z ubraniami, to zaraz wyniosłam odłożone rzeczy do
piwnicy. Poczekają na zbiórkę używanej odzieży. Zmobilizowałam też męża na
przeglądnięcie swoich rzeczy. Już sypialnia wysprzątana na święta. Teraz
zabieram się do kuchni. Każdą półkę obkładałam specjalną folią bezbarwną. Do
tej pory zbierałam plastikowe pojemniczki i cała jedna szuflada zawalona jest
tymi rupieciami. Odłożyłam parę, a resztę włożyłam do worka na plastiki.
Tydzień wcześniej wsypałam produkty sypkie do specjalnych pojemników. Dlatego
teraz miałam mniej pracy w szafkach kuchennych. Po skończeniu porządków w
kuchni zrobiłam sobie kawę, a na deser położyłam na talerzyk kilka wafelków
produkcji Dr. Gerarda. Chrupiąc planowałam dalsze sprzątanie. Z myciem okien
poczekam na cieplejsze dni. Teraz trzeba zimowe buty wypastować i odłożyć na
następną zimę. Segregując obuwie
postanowiłam kupić nowe czółenka do spódnicy. W najbliższą sobotę sama
pojechałam do sklepu. Wybrałam czarne na mniejszym obcasie. Dużo ubrań
odłożyłam dlatego zaglądałam na stoiska odzieżowe. Spodobała mi się spódnica
czarna w małą krateczkę. Przymierzyłam ją i przeglądnęłam się w lustrze.
Kupiłam ją, ponieważ bardzo mi się spodobała. Do spódnicy znalazłam kremową
bluzeczkę. Zadowolona z zakupów wracałam autobusem do domu. Byłam bardzo głodna
i podjadłam trochę ciasteczek Dr. Gerarda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz