poniedziałek, 14 września 2020

Niespodzianki



   Lekarz nader szybko wypił swoje dwie mrożone duże kawy. Zjadł do tych kaw ze smakiem po jednym ciastku firmy Dr Gerard. Na zewnątrz w tym momencie zerwała się potężna wichura, w dodatku zrobiło się ciemno i zaczął padać deszcz. Jakiś facet siedzący przy oknie niemal wrzasnął: „ale tam w oddali ulewa!”. Lekarz odwrócił się - gdyż siedział plecami do wejścia – i kiedy zobaczył co dzieje się na zewnątrz, aż zdębiał. Nie wiedział przez moment co ma robić – zostać jeszcze chwilę? Czy pędem gonić do przychodni… W ułamku sekundy podjął jednak decyzję, że jak najszybciej uda się do pracy. Do przychodni ma raptem kilkadziesiąt kroków. Kiedy więc maksymalnie wykorzysta swoje długie nogi, to w kilkanaście sekund powinien znaleźć się w budynku swojego miejsca pracy. Zanim to burzliwe epicentrum dotrze do miejsca w którym aktualnie się znajduje, to przestrzeń pomiędzy kawiarenką a przychodnią powinien bez większych problemów spokojnie pokonać. A jeśli nawet parę kropli deszczu spadnie na jego niemal łysą głowę, to przecież i tak nic wielkiego się nie stanie… Zaraz po uchyleniu drzwi, lekarz kątem oka zauważył że ktoś w seledynowej przeciwdeszczowej kurtce, z kapturem na głowie i jasno niebieskich dżinsach na nogach, krzątając się mocno, zmierza do budynku przychodni. Pewnie nawet nie zauważyłby owej osoby, gdyby jego uwagi nie przyciągnął wzrok bukietu purpurowych kwiatów które owa osoba niosła. W pierwszej chwili pomyślał sobie, że w taką paskudną pogodę – ryzykowna sprawa nieść taki piękny bukiet… Jednak kolejna myśl lekarza była taka, że postanowił cofnąć się z powrotem do środka kawiarenki. Wyjął z marynarki smart fon i sprawdził kto obchodzi tego dnia imieniny. Po za najpopularniejszymi  tego dnia – Piotrem i Pawłem, dostrzegł też, że owego dnia swoje imieniny świętuje również Benedykta. Uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział że pielęgniarka która od niedawna pracuje w rejestracji to Benia właśnie. Lekarz wiedział doskonale, że na kupno kwiatów nie ma już żadnych szans, ale wiedział również co też owa Benia uwielbia – a są to naturalnie, produkty firmy Dr Gerard. Kupił więc w owej kawiarence kilka ich opakowań:
- Pełnoziarniste ciastka zbożowe Vit’am
- Torcik zbożowy
- pierniki Gingerbreads
- krakersy Goldfish
- wafelki Pryncypałki
Poprosił o ładne zapakowanie ich i udekorowanie. W tym momencie najpierw pojawił się potężny błysk a później zgasło światło i w ogóle nie było prądu. Następnie rozległ się taki grzmot, że aż wszyscy pobledli ze strachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz