Lekarz nader szybko
wypił swoje dwie mrożone duże kawy. Zjadł do tych kaw ze smakiem po jednym
ciastku firmy Dr Gerard. Na zewnątrz w tym momencie zerwała się potężna
wichura, w dodatku zrobiło się ciemno i zaczął padać deszcz. Jakiś facet
siedzący przy oknie niemal wrzasnął: „ale tam w oddali ulewa!”. Lekarz odwrócił
się - gdyż siedział plecami do wejścia – i kiedy zobaczył co dzieje się na
zewnątrz, aż zdębiał. Nie wiedział przez moment co ma robić – zostać jeszcze
chwilę? Czy pędem gonić do przychodni… W ułamku sekundy podjął jednak decyzję,
że jak najszybciej uda się do pracy. Do przychodni ma raptem kilkadziesiąt
kroków. Kiedy więc maksymalnie wykorzysta swoje długie nogi, to w kilkanaście
sekund powinien znaleźć się w budynku swojego miejsca pracy. Zanim to burzliwe
epicentrum dotrze do miejsca w którym aktualnie się znajduje, to przestrzeń
pomiędzy kawiarenką a przychodnią powinien bez większych problemów spokojnie
pokonać. A jeśli nawet parę kropli deszczu spadnie na jego niemal łysą głowę,
to przecież i tak nic wielkiego się nie stanie… Zaraz po uchyleniu drzwi,
lekarz kątem oka zauważył że ktoś w seledynowej przeciwdeszczowej kurtce, z
kapturem na głowie i jasno niebieskich dżinsach na nogach, krzątając się mocno,
zmierza do budynku przychodni. Pewnie nawet nie zauważyłby owej osoby, gdyby
jego uwagi nie przyciągnął wzrok bukietu purpurowych kwiatów które owa osoba
niosła. W pierwszej chwili pomyślał sobie, że w taką paskudną pogodę –
ryzykowna sprawa nieść taki piękny bukiet… Jednak kolejna myśl lekarza była
taka, że postanowił cofnąć się z powrotem do środka kawiarenki. Wyjął z
marynarki smart fon i sprawdził kto obchodzi tego dnia imieniny. Po za
najpopularniejszymi tego dnia – Piotrem
i Pawłem, dostrzegł też, że owego dnia swoje imieniny świętuje również
Benedykta. Uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział że pielęgniarka która od
niedawna pracuje w rejestracji to Benia właśnie. Lekarz wiedział doskonale, że
na kupno kwiatów nie ma już żadnych szans, ale wiedział również co też owa
Benia uwielbia – a są to naturalnie, produkty firmy Dr Gerard. Kupił więc w
owej kawiarence kilka ich opakowań:
- Pełnoziarniste ciastka zbożowe Vit’am
- Torcik zbożowy
- pierniki Gingerbreads
- krakersy Goldfish
- wafelki Pryncypałki
Poprosił o ładne zapakowanie ich i udekorowanie. W tym
momencie najpierw pojawił się potężny błysk a później zgasło światło i w ogóle nie
było prądu. Następnie rozległ się taki grzmot, że aż wszyscy pobledli ze
strachu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz