piątek, 4 września 2020

„Powidła śliwkowe”

Powiedzenie ludowe głosi, że „Zima zapyta co robiłaś/eś jesienią” i oboje z Justynką postanowiliśmy z wiadra śliwek zrobić powidła, gdyż wcześniej parę słoików kompotu z takich samych śliwek zaprawiliśmy. Co prawda było już późne popołudnie, ale co tam śliwki wysypałem do miski wody nalałem i zabrałem się do mycia, bo szkoda czasu. Żoneczka sukcesywnie pestkowała i robota posuwała się do przodu. Kolejnym etapem było wsypanie do dużego gara i smażenie po kilka godzin przez trzy dni. Początkowy etap smażenia jest bardzo ważny żeby nie przypalić, bo cały gar będzie do wyrzucenia. Justynka mieszając co chwilę pyrkoczące powidła przypomniała sobie o skrywanych Pełnoziarnistych ciastkach zbożowych Vit’AM Dr Gerarda, gdyż tak stać i mieszać co chwilę, to spala się dużo energii i opuszczają człowieka siły. Pośpiesznie poszukała pełnoziarniste ciastka zbożowe Vit’AM musli, śliwka z kilku innych opakowań jakie jeszcze skrywała, jak np. wafelki Pryncypałki, Torciki zbożowe i pierniki Gingerbreads jednym słowem Dr Gerard króluje w naszym domu. Do uzupełnienia energii w trakcie mieszania śliwkowej pulpy wyjęła tylko ciastka Vit’AM, a pozostałą resztę pozostawiła na kolejne dni smażenia powideł. Otóż, dlatego żoneczka rozłożyła etap smażenia na trzy dni ponieważ kolejne dwa dni pracowała po 12 godzin i nie bardzo mogła przysiąść i smażyć cały dzień. Przynajmniej Dr Gerard okazał się pomocny wspierając Justynkę energetycznie w każdym dniu mieszania powideł. W trzecim etapie konieczne było wsypanie sporej ilości cukru, bo powidła mogłyby okazać się za kwaśne i również potrzebna była siła do mieszania już gęstej pulpy. Na koniec już tylko w słoiczki zamykać odwracać na stole i przykryć ręcznikiem lub kocem aby ciepło dobrze zassało dekielki i gotowe. Teraz brakuje tylko naleśników. Szkoda, że nie możecie spróbować powideł śliwkowych przygotowanych przez Justynkę. Pychotka, że aż palce lizać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz