Marta wzięła do
ręki swój telefon i teraz ona chciała dodzwonić się do tej nieszczęsnej
przychodni. Usiadła więc sobie wygodnie w fotelu pod oknem i palcem po ekranie
zaczęła wyszukiwać odpowiedni kontakt. W tym momencie, za oknem coś niezwykle
błysnęło. Za dwie – może trzy sekundy – rozległ się okropny huk. Marcie
wydawało się, że w domu wszystko zadrżało. Mocno wystraszona młoda kobieta,
podskoczyła ze strachu na fotelu, rzuciła odruchowo telefon na oślep i tak
walnęła ręką w nakaslik stojący tuż obok, że trafiając w tackę na której
przygotowała sobie filiżankę kawy, oraz ulubione smakowite produkty firmy Dr
Gerard - Pełnoziarniste ciastka zbożowe Vit’am, Torcik zbożowy, pierniki
Gingerbreads, krakersy Goldfish, oraz wafelki Pryncypałki – porozwalała to
wszystko po całym pokoju. Potężna burza szalała zaraz za ścianą, ale nie
docierała ona ani do świadomości Piotra – gdyż mocno spał, ani też do Marty –
bo jak patrzyła na ten bałagan który przed chwilą powstał przy jej udziale, to
trzęsła się z rozpaczy i łzy lały się jej z nerwów. Ze zwykłym posprzątaniem
małego pokoiku nie było większego kłopotu, jednak to co najbardziej
przyprawiało zrozpaczoną Martę o ból głowy, to plamy na ścianie z rozlanej
kawy. Wzięły się one tam dlatego, że Marta przestraszywszy się nagłego błysku
pioruna, z całej siły uderzyła dłonią w kant tacy. Na stojącą na tej tacy
filiżankę z kawą podziałało to tak, że dosłownie wykatapultowała ona z owej
tacy i zatrzymała się ona – z całą zawartością – na przeciwległej ścianie. A
kilka tygodni temu, pokoik był tak pięknie odmalowany…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz